Autor Wątek: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)  (Przeczytany 55326 razy)

Ring

  • 214B
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1431
  • You won't suffer... much
    • Zobacz profil
    • The Ring Community
  • PSN ID: Ring_PL
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #195 dnia: Sierpień 02, 2010, 23:00:03 »
Czarna suka jednak uderzyła pod koniec, bo mimo iż jechaliśmy eurocity spowrotem to pociąg miał 10minut opóźnienia i Aragh wraz z PePe będą jechać do domu z centralnego dopiero o 23:55 bo uciekl im 2 min wczesniej pociag do krakowa o 18:30 O_o
« Ostatnia zmiana: Sierpień 02, 2010, 23:03:31 wysłana przez Ring »

Heniek

  • [Warszawa]
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 357
  • Randomowy Jaskiniowiec i Niewidzialne Wilkołaki !
    • Zobacz profil
  • PSN ID: Heniek_M
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #196 dnia: Sierpień 03, 2010, 00:10:58 »
Ciesze się Ringu, ze dotarłeś szczęśliwie do Warszawy : D
I jak? Widziałeś autostradę ?
Woń przykrą rozsiewał, kiedy kończył jeść i gdy jego kąpanie ciężko było znieść

Ring

  • 214B
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1431
  • You won't suffer... much
    • Zobacz profil
    • The Ring Community
  • PSN ID: Ring_PL
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #197 dnia: Sierpień 03, 2010, 00:28:00 »
Jaką znowu autostradę? ;] Jutro opisze cały wyjazd ale będzie tego od cholery bo działo się mnóstwo ciekawych rzeczy. Naprawdę żałujcie, że Was nie było, ja tego nie zapomnę nigdy : D Ja tam najchętniej bym został z jakieś 3-4 dni dłużej. Cały event był niesamowicie zorganizowany, dla organizatorów należą się wielkie brawa za całokształt.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 03, 2010, 00:29:58 wysłana przez Ring »

Heniek

  • [Warszawa]
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 357
  • Randomowy Jaskiniowiec i Niewidzialne Wilkołaki !
    • Zobacz profil
  • PSN ID: Heniek_M
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #198 dnia: Sierpień 03, 2010, 01:18:15 »
No autostradę. Taka droga. Zawsze chciałem zobaczyć

A weź mnie nie denerwuj ;d Żałuje od paru dobrych dni, że nie mogłem jechać i nie musisz mi przypominać. Może kiedyś będzie jeszcze taka szansa na którą zawczasu się lepiej przygotuje (choć wszystkiego przewidzieć się nie da)

Czekamta więc na relacje :]

Gratsy Bolgi także :D Dobrześ się spisał i najistotniejsze to to, ze jesteś z siebie zadowolony :)
Woń przykrą rozsiewał, kiedy kończył jeść i gdy jego kąpanie ciężko było znieść

Bolgan

  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 687
  • wydziedziczony Ojcosynopradziadownuk Volda
    • Zobacz profil
  • PSN ID: Bolgan
  • Skąd: Wroc�aw
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #199 dnia: Sierpień 03, 2010, 05:32:34 »
W moich oczach tak to mniej więcej wyglądało:

Chapter 1: Podróż

Wyjechałem z Wrocławia o godzinie 7.06 i po jakiś dwóch i pół godzinach jazdy dojechałem do Poznania, gdzie po zakupie biletu i małym  spacerze po miescie, kupiłem Takiemu szlugi i wróciłem na dworzec, a dokładnie na peron w poszukiwaniu reszty załogi. Telefon miałem tylko do PolskiTaki, Ringowi podałem swój na gadu, ale nie wiem czy zapisał i to budziło mój niepokój. Na peronie zobaczyłem trzy osobową grupkę, ale uznałem że to nie moi wspóltowarzysze wyprawy tylko jakies randomy. Po przejsciu po peronie i stwierdzeniu ze nikogo innego tam praktycznie nie ma, postanowiłem przyjrzeć sie im bliżej. Pierwszego poznałem Ringa, ale byłem zaskoczony bo nie miał długich włosów, tylko taka fryzurę a la Final Fantasy, spoko. Pepego poznałem po głosie; nie raz rozmawialiśmy przez headseta na x-ie był również Aragh, z Zakopanego. Po krótkiej rozmowie rozpoznawczej nawiazaliśmy kontakt z Takim, który mówił że może się mu spóźnić pociąg,  mnie to zmartwiło trochę ,  widziałem że Ringa bardzo, a Pepego wręcz odwrotnie, Podejrzewam że Agrah analizował wtedy sytuację i wszelkie opcje dotyczące dalszej częsci wydarzeń, ale nie wiem bo nie czytam w myślach, tylko trochę i tylko czasami ;P Drugi telefon od Takiego otrzymalismy juz w w wagonie, z nakazem,  zatrzymania pociągu. Mimo to jednak Adrianowi udało sie; powiedziałem mu żeby szedł na koniec pociągu i już z daleka widoać było że to on, tak zdecydowanie to musiał być ON..... Przywitał nas czym w stylu 'Widzieliście ile tamtym przedziale jest dup?' epic . Po krótkiej rozmowie Adrian okazał sie wesołym, otwartym i trochę jeszcze nie wyszalałym młodziencem, bardzo pozytwynym, ogólnie to niezły agent z niego, myśle że wielu się mile jego osobą zaskoczyło. Podróż mijała na dziwnych szarpanych dyskusjach od stricte growych tematów poprzez historie do debaty na temat dopalaczów :D Gdy uznałem że nadszedł już odpowiedni czas, wyciągnałem z plecaka trzy magiczne buteleczki: były to pólitrowe wody z dodatkiem żeńszenia, rozdzieliłem je pomiędzy naszą piątke, zaznaczając że Szeńszen jest naprawdę bardzo dobry na koncentrację i pomaga się skupić, dobrze się gra, co przyznał później sam Ring. Te metode polecił mi pewien gracz w Tekkena niejaki Jun, którego przypadkiem spotkałem w holandii, sam to próbowałem przed jeszcze przed EBO i naprawdę gra sie zajefajnie. Teraz zawsze się będe tym bombardował na turnieje, polecam! Podróż z Poznania do Frankfurtu mineła bardzo przyjemnie, do tego pograłem sobie na Ds-ie Agrah`a w geometry wars. We Frankfurcie mieliśmy dwie godziny czekania na Pociąg do Wrienzen. Spokojnie kupiliśmy bilety cos zjedliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy: o miastach, kibolach, góralach, muzyce, grach ale o dziwo mało o soulu. Nadszedł czas ruszyliśmy na pociąg, chciałem zrobić odprawę taką jak w Finalu 8, bo tam przed misjamy były odprawy w przedziałach, pociągach czy czymś takim. Nie było to tego warunków więc ograniczyłem sie tylko do stwierdzenia, że mamy być jak elitarnia jednostka SeeD :D Wsiadliśmy, pociąg ejchał szybko a my zblizaliśmy się do celu naszej podróży....

Chapter 2: Wrienzen

Powyjściu z pociągu na małym pustym dworcu, wyszliśmy na ulice i pierwsza słowo które rzuciło mi się na mysli to 'komuna'. Ta miescina, przypominała bardziej Polskę niż Niemcy, widaćz tam było NRD-owską spuściznę niemal na każdym kroku; Małe bloczki z wielkiej płyty bez elewacji, domki niektóre stare i obdrapane, kostka brukowa na ulicach i chodnikach, ale i tak było zdecydowanie czysciej. Zaczeło się robić trochę gorąco więc schowaliśmy się do cienia. Taki zatelefonował do Oraganizatorów i po chwili po nas przyjechali, nie pamiętam ich nicków ale naprawde wszystko było świetnie zorganizowane, zaplanowane, niemiecki 'ordnung' i te sprawy. Za organizacje należą sie podziękowania, było jedzenie, picie, grill, wszystkie konsole telefony, pady, laptopy lezały całą noc niektnięte, przy odwartych drzwiach, nie było nawet myśli że ktoś może coś ukraść. Poprostu cywilizacja.  Wracąc do relacji wydarzeń mnie i Agraha podwieźli pod miejsce rozgrywania turnieju, a Ring i Pepe pojechali do pensjonatu, ale szybko wrócili w miare, czy jakoś tak juz nie pamiętam, organizator, Pan który wyglądał jak wokalista Ramsteina, bardzo spoko gość zresztą pokazał nam sypialnie, 30 wojskowych prycz w takiej świetlicy, wybrałem to pod oknem w samym rogu, jak zawsze w nowym miejscu jakoś tak podświadomiem wolę trzymac się z boku, Agrah zajał miejsce obok mnie. Potem zauważyłem potem że Darksalyer, Turek równiez wybrał miejsce w przeciwległym koncie, tez się czuł offowo wsród rozkrzyczanchy Niemców, podobnie jak i Ja. Francuzi i Szwajcarzy spali w pensjonacie, i wraz z Polakami jako jedynie nie śmierdzieli potem w trzeci dzień imprezy, a bywało tam naprawdę duszno. Agrah poszedł sie wymyć do Pepka i Ringa ja cos tam myłem sie w zimniej wodzie ale to nic nie dało, ogólnie była trolownia ;p Pan Ramstein zaprowadził nas jeszcze do kuchnie gdzie pokazał nam na co poszło nasze wpisowe, czyli lodówkę pełną kiełbas, wyjaśnił tez zasadzy brania wody, każdy pdpisywał swoja butelke, były do tego specjalne mazaki :D
Wszysko juz widziałem, więc poszedłem po pada i z porozumiewawczym spojrzeniem wymamrtoałem do Niemca 'Spielen?' Zaczęło się........

Chapter 3: Bitwa

Zacząlem od przegranej z Kalasem, oczywiscie nie wiedziałem z kim gram i takie tak, gość okazał się bradzo dobry i szybko sklepał mnie 3:0 gral Xian, byłem na nią toalnie nieograny, gdybym wiedział że luzię będa tam grać takimi cudami jak Taki (x3), Maxi, Youngeong (limiter) i własnie kalas to próbował bym się ograć na nie a tak to trochę kaszana, jednak była to moja pierwsza walka i byłem troche spiety, ogólnie miałem trzy walki z których nie jestem zadowolony ale o tym poźniej, Totem adrenalina zaatakowała mój mózg czy ciało i słabo kolejnośc pamiętam, nie wiem czy bolało, wiecie wszysko się tak szybko działo, Pamiętam że grałem z Młodzieńcem Cloudem, zlałem go ale potem w walce do 3 przegrałem 3:2, notabene był to jedyny Niemiec któy przeprosił mnie za to co że Niemcy napadli Polske, a już trochę szwabników poznałem w swoim życiu. Ogólnie byłem w pozytywnym szoku, i skwitowałem to czymś w stylu 'no spoko mój dziadek zabił na wojnie 7 Niemców i jest bohaterem' co jest zresztą prawdą. I luzik :D Z tego ci się oriętuje poszedłem grać z z Flemasherem i jakoś tak wyczułem konsternacje na sali; oto szwarcarzy i francuzi przyjechali :D Wygrałem z Taki Fleshmashera 10:5 i chyba w tym czasie Ring klepał Maleka, Potem grałem z Kom1shem, również Taki, wygrałem 10:8 zaczeły mnie boleć palce, ale powoli sie rozgrzewałem. W pierwszy dzień grałem jeszcze z Agrahem, Taki i Pepkiem któy pokonał mnie 10:3, który no kurde muszę przyznać jest odemnie lepszy i w pierwszy dzień też ładnie klepał opponentów, nawet 5:0 wygrał z Furzy`im, po czym ja dostałem od niego 1:5 gośc gra yoshim naprawde skillowo , i te unblocki z tekkena w 23 sekundzie, masakra. Z Agrach i Taki radzili sobie bardzo dobrze jak na swoje możliwości a Taki, to cały czas grał i fajno. Nie pamietam co się działo dokałdnie z kim tam jeszcze grałem w pierwszy dzień, ale wiem że było ostro, żeńszeń działał. Poszedłem spać o godzinie 00.30 czyli stosunkowo wczesnie, ale walki mnie wykonczyły były naprawde na maksymalych obrotach, obudziłem sie jescze około 3 i nie mogłem zasnać bo Niemiaszki zamiast szeptac w tych łókżkach przed snem to wręcz krzyczeli, taka natura ich języka. ale wstałem jakoś roano wypoczety, spałem 98 godzin w sumie, pokręciłem sie po obbiekcie, przyszedł Ring i Pepo z pensjonatu, Ring mówił żę mu sie zajebiscie grało po tym żeńszeniu, wiec oddałem mu jeszcze to co mi zostało, żeby trzymał formę, po sniadaniu zdarzyłem rozegrać tylko jedną walkę, z Cliffem, Kilikiem ze szwajcarii która przegrałem, gośc też jest niezły , niepowiem. Po śniadanu w losowaniu grup miałem szczeście, trafiłem chyba do najsłabszej grupy, a PEpo z kolei do najgorszej, bez kitu. pierwsza walkę miałem z niejakim B3rnim, przegrałem 1:3 przez głupi stres i głupie błędy, strasznie sie na siebie wkurzyłem , wyszedłem na dwór, i zaczałem budzić w sobie wojownika, unleash the fury i takie sprawy, potem jeszcze miedzy walkami motywujące sceny przed lustrem w kibli jak w 8 mili. To jakoś mi pomogło. Chciałem zagrać jak najszybicej, zagrałem z fleshmashemrem wygrałem chyba 3:0, potem z 2nd facem 3:0, z Kalasem przegrałem 1:3, potem wygrałem z agrahem 3:0 i z Kom1shem 3:2 [krejzi fajt ale zachowałem zimną krew], miałem 4 zwycięstwa i mówili mi że mam pewny awans, a została mi walka tylko z pancratorem, niestety przed walko okazało sie ze 3 osoby maja po 12 pktów i lepiej żebym wygrał z jedna walkę, to na pewno awansuje, ale 3:0 mimo że bywało naprawde blisko wygtanej 2 do 2 w rundach i żyleta. No ale udało mi się, awansowałem i tak po jakiś tam obliczeniach stostunku wygranych i przegranych rund. Do nastepnej fazy awansowali Pancrator, Kalas, Kom1sh i ja z 4 miejsca, Potem w DE przgrałem ze scudem ale 3:0 ale naprawde walczyłem gośc, nie do zdarcia i w loosers bracket z sacharaja, ale tu mi akurat nie poszło aj ja jaj, mogłem cos więcej powalczyc. Co do walk reszty na pewno napisza jakś relacje wiec nie bede sie rozpisywał. Dodam tylkoże w drużynowym turnieju daliśmy czadu, a Ring gadał że beziemy ostatni :D No i wogule ludzie sie zajralali Voldem i juz mi kazali się uczyć co ma jakie klatki co karać, tech trapy duperele a ja tego nie czaje, ja poprstu gram, ale miło mi było szkoda że ring nie wygrał bo był najlepszy i szkoda Pepka bo w pierwszy dzien klepał ostro slawy euro soula, hhehe wielkie pozdrowienia, gadałem z Pancatroem pwoiedział ze jak bedzie turniej w polsce to przyjada z chęcia, dostał od nas prezent czapke policjana która zapomniał wziac Taki do domu, była jajaniezłe z tą czapka. Chyba juz dzisiaj nie dokoncze tej opowiesci bo juz pisze z 1,5 h a spać sie chce, pooglądacie filmiki zobaczycie, jak sie bawali Polaczki na emigracji, pozdrawiam ide spać, a tak chciałem dokończyć moze poźniej, tak pozniej napewno cos napisze.

C.D.N schlafen machen guten tag :D

   


Jesteś GRZYBIORZEM.

Di

  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 6149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Objection!
    • Zobacz profil
    • Email
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #200 dnia: Sierpień 03, 2010, 07:08:51 »
Dobry pomysł z tym żeń-szeniem... trzeba będzie spróbować.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 03, 2010, 07:11:48 wysłana przez Di »

Hejt

  • Moderator forum
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1483
  • Płeć: Mężczyzna
  • EdgeLord
    • Zobacz profil
    • Email
  • Skąd: Starożytna Szkoła Wpierdolu
  • Steam ID: Hejt
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #201 dnia: Sierpień 03, 2010, 10:17:47 »
Nielegalny doping! :F

Ring

  • 214B
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1431
  • You won't suffer... much
    • Zobacz profil
    • The Ring Community
  • PSN ID: Ring_PL
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #202 dnia: Sierpień 03, 2010, 17:45:47 »
Widzę, że Bolgan to opisał w bardzo telegraficznym skrócie ;] To teraz moja kolej.

W czwartek przyjechał do Warszawy Pepe, pograliśmy trochę w Arenie z Di, a później poszliśmy kupić bilety na powrót. Udało mi się kupić bilet ze zniżką 26% więc w sumie za EuroCity Frankfurt-Oder -> Warszawa zapłaciłem tylko 90zł. Za Waw-Poz zapłaciliśmy po 51zł. Później pojechaliśmy pograć do mnie, ale jako, że tego dnia ja wstałem o 5 rano (PePe chyba też jakoś podobnie) to długo to nie trwało. Poszliśmy spać jakoś wieczorem, ja naturalnie nie mogłem zasnąć ale w końcu ok 00:30 mi się udało (ostatni raz jak sprawdzałem komórkę xD).

No i od razu się pojawiły problemy. Budzik nastawiłem na 04:30 rano ale to chyba było ciut zbyt późno. Musieliśmy się przygotować speedem. Autobus mieliśmy o 05:17 a wyszlismy jakoś po 5. Po chwili PePe zorientował się, że zapomniał wziąć ode mnie torbę z butami xD no ale było już zbyt późno, z bagażami musieliśmy dobiec na przystanek ale na szczęście się udało i szybko dojechaliśmy do dworca. Na miejscu był mały chaos z informacjami, jak się później dowiedzieliśmy od kolesia z informacji (który mówił takim tonem jakby chciał nas zabić, chyba się nie wyspał:P) że tablica informacji jest popsuta.

W pociągu następny zonk - był taki tłok, że nie było gdzie usiąść. Na szczęście okazało się, że wszystkie zamknięte przedziały zostaną otworzone bowiem jakaś wycieczka je sobie zarezerwowała i w końcu do nich nie wsiadła. Sama podróż była dość spoko, chociaż w przedziale było nieco gorąco a koleś siedzący obok (i rozpychający się jakby był sam w przedziale -.-) ciągle zamykał okno. Po tym jak dojechaliśmy do Poznania zorientowaliśmy się, że nie mamy numerów do Bolgana i PolskaTaki a ludzi były dosłownie setki. Na szczęście Aragh miał telefon do PePe wiec szybko się z nim spotkaliśmy po czym poszliśmy do jakiegoś fast food'a:P Nie mogłem zlokalizować Bolgana ani Adriana więc poszliśmy na peron. Na szczęście Bolgan szybko się zjawił, ale też napisał, że PolskaTaki ma jakieś opóźnienie i będzie w Poznaniu o 10:39 podczas gdy nasz pociąg miał wyruszyć o 10:45 więc było trochę stresu czy mu się uda dotrzeć na czas:P i w sumie mieliśmy powtórkę z naszego wyjazdu do Poznania w 2007 gdzie Heniek podobnie jak PolskaTaki wskoczył do niemal odjeżdżającego pociągu xD No ale udało mu się. Jechaliśmy w piętrowym wagonie na górze, było duszno i ogólnie tłoczno ale nie było nudno, prowadziliśmy ciekawe rozmowy na każdy temat i im dalej jechaliśmy tym bardziej ubywało ludzi aż zostaliśmy praktycznie sami w wagonie:P Dojechaliśmy do Frankfurtu ale jednak tak jak się spodziewaliśmy, pare minut wcześniej odjechał nam pociąg do Wriezen (ten o 13:42) więc trzeba było poczekać nieco.

Teraz nieco o samym frankfurcie: pod względem zadbania od razu było widać, że nie jesteśmy w Polsce. Nawet trawa wydawała się bardziej zielona. Dworzec piękny, czysty i ogólnie odpicowany aż żal porównywać to do Polskich realiów =( 2 godziny szybko zleciały i poszliśmy na peron. Tutaj kolejny lol: czekaliśmy po złej stronie peronu więc trzeba było się spytać kogoś skąd odjeżdża pociąg do Wriezen. Konduktorka (lub kimkolwiek ona była) w ogóle nie zrozumiała jak się do niej powiedziało "Wrizen", załapała dopiero jak usłyszała "Wricen" xD pociąg, którym jechaliśmy, bardziej przypominał autobus lub tramwaj. Na początku jechał bardzo wolno a później chyba rozpędził się do jakichś 150km/h. Niemcy ogólnie wyglądają inaczej niż Polska nawet zza szyby pociągu, zupełny brak chaosu urbanistycznego. Szybko dojechaliśmy po czym naszym oczom ukazał się raczej Polski widoczek (przynajmniej w porównaniu do Frankfurtu).

Samo Wriezen jest niesamowicie "senne", widzieliśmy może ze 2-3 samochody i 2-3 ludzi a reszta przypominała wymarłe miasteczko:P PolskaTaki zadzwonił po organizatorów, którzy przyjechali po nas dwoma samochodami. Po dotarciu na miejsce okazało się, że do dyspozycji mamy cały obiekt składający się z 2 dużych sal, stołówki i kuchni. Z kuchni można było sobie brać napoje w butelkach za wrzuceniem 50 eurocentów do pojemnika. Po zapoznaniu nas z obiektem jeden z organizatorów zabrał nas do naszego hoteliku, który okazał się baaardzo dobry jak na 15 euro za noc. Wszystko było nowe/odnowione i wyglądalo swietnie, nawet mieliśmy w srodku ekran LCD:D oczywiście najbardziej zależało nam na łazience i prysznicu, co dostaliśmy, nawet wyposażone w jakieś żele pod prysznic xD ale i tak najlepsze były łóżka, ogromne i super wygodne. Jedynym minusem było to, że dostaliśmy tylko 1 klucz. Więc np jak jedna osoba poszła wcześniej spać do hoteliku a druga grała do nocy (tak było z PePe i ze mną właśnie:P) to później ta druga miała problemy z dostaniem się do środka. Po umyciu się i przebraniu poszliśmy grać.

Wyszło na to, że na początku Polacy grali z ... Polakami xD Ja z Pepe, Bolgan z Pepe, Aragh ze mna itp dopiero po jakimś czasie przyszli Francuzi wraz graczami ze Szwajcarii. Chyba mój pierwszy FT5 był z Cliffem (ze Szwajcarii), który przegrałem 4:5. Cliff mnie zaskoczył już na samym początku, robił Asure na słuch kiedy szłyszał, że robię jakiś atak. W sumie to nie poszło mi z nim źle, było wyrównanie. Malek mówił, że wg niego Cliff ma najlepszego Kilika na świecie, lepszego niż Something-Unique.

Później grałem z Malekiem. Grając na ludzie udało mi się z nim wygrać, być może to żeń-szeń od Bolgana tak na mnie podziałał, ale widziałem na każdym razem wolniejsze ciosy Ivy z WP np 6B+K i zbijałem je na reakcję oraz blokowałem wszystkie lowy a Malek tego nie potrafił. Wygląda na to, że byłem też jedyną osobą na EBO, która zbijała kontynuację SE A236A xD grałem też ze Scudem, co prawda nie resetowaliśmy wyników ale wygrałem wiecej i nawet Malek, który to oglądał mi pogratulował, że z nim wygrałem a Scud napisał na 8WR, że moje wyniki są zmyślone (?) no ale nie ważne. Scud i Malek to niesamowicie sympatyczne osoby, chociaż też zupełne przeciwieństwa. Scud jest bardziej cichy a Malek strasznie dużo mówi i ciągle się śmieje ;] fanie mi się z nimi rozmawiało, w sumie na całym evencie rozmawiałem z nimi najwięcej, grałem też ze Scudem z pingponga haha xD (chociaż tutaj i tak Malek był niepokonany:P)

W sobote rano chyba najgorzej mi się grało. Przestały mi w ogóle wychodzić rzuty, już nie mówiąc o 5hit JF, który mi wychodził wtedy tylko na LCD a na CRT nie, co było dość komiczne;] Kiedy okazało się, kto jest w grupach PePe się trochę załamał mając grupę śmierci. Moja walka z Neo4Life była chyba jedną z największych porażek na evencie, głównie przez badziewną przejściówkę XCM. Wybrał Astę i przegrałem z nim 1:3. To była jedyna moja przegrana w grupach jednak.

Jeśli chodzi o przejściówki to była mega kaszana. Hucznie reklamowane XCM za 300zł działały zupełnie randomowo - na jednej miałem takiego laga jakbył grał online z kimś z Japonii O_o w walce z Neo4life miałem opóźnienia i gubiące się inputy. Np Asta robi mi kolanko, próbuje to ukarać a Ivy nic nie robi, dopiero po chwili robi atak i dostaje coś na CH, normalnie masakra. Połowa ciosów Asty weszła na CH. Na szczęście Francuzi przywieźli swoje przejsciówki, które działały bardzo dobrze (chociaż najlepiej i tak się grało na PS3). Przez połowę eventu grałem na padzie Fleshmashera, bo mój nie chciał chodzić. Okazało się, że zresetowanie go z tyłu pomogło i później mogłem na nim grać.

Ogólnie w grupach nie było większych niespodzianek. Z lepszych graczy to grałem u siebie w grupie jeszcze z Furzym, który ma najlepszego Yoshka w Europie. Było ciężko ale jednak trening z Heńkiem dużo mi dał. W sumie to mi z Furzym szło lepiej niż Malekowi i Scudowi a sam Furzy mówił, że mam niesamowity refleks i moja Ivy podoba mu się najbardziej z tych 3 ;] nie mógł uwierzyć, że iFC3K da się blokować na reakcję, tak samo, że da się zbijać 33B,B+K albo omijać niektóre UB. Pepe nie udało się niestety wyjść z grupy ale podczas jego walk można było zaobserwować naprawdę śmieszne rzeczy: np kiedy PePe wygrał z Chazy'm (najlepszym niemieckim Mitsu) to ten rzucił z całej siły padem o ziemię a później go jeszcze kopnął uderzając w jakiegoś X360 przy okazji :D ja sobie później z nim zagrałem, to było 8:0, zmienił na Astę i w sumie było 10:1 dla mnie. W międzyczasie grałem też z paroma innymi graczami jak Kalas (10:2 dla mnie) czy DarkSlayer, który moim zdaniem był największą niespodzianką turnieju. Wygrałem z nim 5:coś ale później graliśmy więcej i dobiliśmy do 10:8. Już wtedy wiedziałem, że jego Amy jest najlepsza na EBO, wiedział co karać Ivy i ogólnie wiedziałem, że jak spotkam go w turnieju to może być ciekawie. W sumie z grup wyszedłem ja wraz z Bolganem tylko. Po rozpoczęciu się DE szybko wpadłem do drabinki przegranych dzięki Cliffowi znowu, przegrywając z nim 3:2. Naturalnie myślałem, że to koniec ;]

Sporą część soboty zajął nam team tournament. Od początku myślałem, że będziemy ostatni ale jednak się udało jakimś cudem. Nie można było mieć dwa razy tej samej postaci, więc musiałem grać Amy lub Hilde (po co się męczyć ;]) padło na Amy. Najpierw pamiętam, że graliśmy z jakimś niemieckim teamem, gdzie wykapiłem Lizarda BadChucky'ego i Taki Adamasa do zera:P Największą niespodzianką była nasza wygrana z francuskim teamem. PePe wyjanił Scuda unblockami, ale przegrał z Malekiem. Ja wygrałem (ku zdziwieniu wszystkich) bez większych problemów z jego Ivy później, i widziałem, że nie był zachwycony :P Później przegrałem z Pantocratorem ale Bolgan nas uratował i wygrał z najlepszym Francuskim Siegiem! Panto się załamał (i załamie się później jeszcze parę razy hahaha). W Finale Bolgan zaczynał i przegrał z Yunem Limiter'a. Później ja wygrałem z Limiterem również bez większych problemów ale poległem w walce z Neo4Life i jego Asurą, bo nie znam zbytnio kicków Amy ;] PePe również nie dał rady i w końcu zajęliśmy 2 miejsce co i tak jest świetnym wynikiem.Ogólnie po tym dostaliśmy niezłego power upa wszyscy i lepiej nam szło w graniu. Grałem także z Kom1shem, i moim zdaniem, to był jednym ze słabszych graczy tam, zupełnie nieporównywalny do Heńka. Może to kwestia tego, że nie zna dobrze Ivy ale rozwaliłem go tak, że nie widział co się dzieje.

W niedzielę rano pożegnaliśmy się z PolskaTaki, który musiał wyjechać wcześniej.W drabince przegranych rozwaliłem Amy Kappy (moja ulubiona walka turnieju chyba, grałem tak tanio jak się dało xD), Pantocratora (to go chyba już kompletnie dobiło, ale finałowy cios w serce zostawiłem na koniec:P), Furzy'ego (też 3:0, poszło mi z nim lepiej niż Malekowi i Scudowi), Dark Slayera (Tutaj najbardziej się denerwowałem ale dobrze mi poszło. Fajna dość walka) i Kalasa (tutaj nieco ciężej ale i tak nie było wyrównanie:P). Nasz plan został osiągnięty i 3 Ivy były w top 3. Z Malekiem przegrałem 3:0, nerwy wzięły górę. Docvizzo twierdzi, że to najbardziej "chora" walka turnieju ale robiłem tam dość sporo głupot i akurat wtedy Malek był ode mnie lepszy i tyle. Finału nie oglądałem, bo miałem już dość Ivy :P chyba wszyskich już Ivy tam denerwowała swoimi odgłosami, przespałem pół finału. Malek o dziwo wygrał pierwszy raz ze Scudem (musiał wygrać 2 razy) ale za drugim razem mu się nie udało i Scud wygrał turniej, chociaż nie dostał nagrody, bo tej siekiery nie mógł zabrać do Francji samolotem.

Później grałem z Setsuką Docvizzo i on chyba tej walki nie zapomni nigdy:p Bez większych problemów robiłem Gi na 1B:B ze skutecznością powyżej 90%. Powiedział mi, że jestem jedynym graczem na świecie, który to robi. W sumie to nie wiem, czemu nikt tego nie potrafi. Może to kwestia tego, że graliśmy na CRT, bo dzień później u mnie na LCD jak grałem przeciw Setsuce Aragh'a już mi się to tak nie udawało.W sumie było chyba 7:0 lub 8:0 dla mnie. Później przybył Pantocrator chcąc zemsty za turniej. Graliśmy FT5 i wygrałem ... 5:0:P widziałem, że momentami się tak denerwował jakby się miał popłakać. No ale coż poradzić. Dalej grałem znowu z Cliffem i tym razem wygrałem z nim, ale Malek i Scud mi podpowiadali co jest na niego najlepsze i Cliff się bardzo zdenerwował, aż wyszedł z sali... później znowu Docvizzo, tym razem grał Cervkiem. Przegrałem jedną walkę. Doc stwierdził, że nie da się ze mną grać xD grałem jeszcze raz z Cliffem ale tym razem dla jaj z Amy i przegrałem 4:5 (w ostatniej rundzie) świetna walka, szkoda, że nikt nie nagrał. Była już noc (niedziela) i widziałem, że Malek czeka na nasz ostatni pojedynek. No i zagraliśmy kończąc to moją wygraną 10:5 (a w sumie 11:7). Później się pytałem go, że skoro wygrywam z nim poza turniejem to pewnie nie gra na serio, ale powiedział, że on zawsze gra na serio i to, że przegrałem z nim na turnieju to kwestia tego, że się tak denerwowałem. Pożegnaliśmy sie z Malekiem i poszliśmy spać. Rano nie udało nam się pożegnać z innymi bo wszyscy spali, nie licząc Docvizzo. Powrót dla mnie i Pepe był nieco łatwiejszy niż dla Bolgana i Aragh'a ponieważ mieliśmy już bilety. We Frankfurcie Bolgan i Aragh kupili bilety na ten sam EuroCity co ja i Pepe ale przy okazji oszukała ich gościówka w informacji, twierdząc, że nie ma żadnej zniżki i Aragh zapłacił za bilet w sumie ponad 30 euro o_O a później czarna suka już w ogóle uderzyła opóźniajac nasz pociąg o 20min co zaowocowało tym, że Aragh wraz z PePe nie zdązyli na pociag do krakowa o 18:30 i musieli jechać o 00:00. Chore trochę.

W sumie na prawdę nie żałuje wyjazdu, było świetnie i bardzo profesjonalnie zorganizowane. Za 15 euro mieliśmy codziennie śniadanie, obiad i kolację. Można było jeść do woli. Po prostu rewelka. Jedynym minusem było to, że w sali momentami było około 40-50 stopni i często trzeba było wychodzić na powietrze ;] Gratuluje temu, kto przebrnął przez to wszystko xD
« Ostatnia zmiana: Sierpień 03, 2010, 17:48:23 wysłana przez Ring »

Furb

  • [Warszawa]
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2451
  • Płeć: Mężczyzna
  • Kept you waiting, huh?
    • Zobacz profil
    • Email
  • PSN ID: FurbPL
  • Skąd: Wawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #203 dnia: Sierpień 03, 2010, 18:00:09 »
Fajnie to bedzie wygladac jak wszyscy na turniejach beda teraz stac przy TV i chlać żeń-szeń ;d.

Qjon

  • Learn to fly
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 2452
  • Płeć: Mężczyzna
  • dac zarobic ptak expo
    • Zobacz profil
  • CFN: Qjonoko
  • PSN ID: QjonPL
  • Skąd: Farszafa
  • Steam ID: Qjonoko
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #204 dnia: Sierpień 03, 2010, 18:19:39 »
W Chinach żeńszeń stosowano na impotencję, to co? Teraz cała scena suplementuje sie Penigrą i lata po turniejach z namiocikami? :D

Heniek

  • [Warszawa]
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 357
  • Randomowy Jaskiniowiec i Niewidzialne Wilkołaki !
    • Zobacz profil
  • PSN ID: Heniek_M
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #205 dnia: Sierpień 03, 2010, 21:26:39 »
A mogłem olać finanse i jechać mimo wszystko :D Teraz żałuje :/ No ale co poradzić. Cieszyć się tylko z dobrej organizacji i kto wie? Może za rok zorganizują ponownie :D
Woń przykrą rozsiewał, kiedy kończył jeść i gdy jego kąpanie ciężko było znieść

CheeseOfTheDay

  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 2387
  • Płeć: Mężczyzna
  • FraudOfTheDay;f
    • Zobacz profil
    • YouTube
    • Email
  • Skąd: Cheeseland
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #206 dnia: Sierpień 03, 2010, 21:36:15 »
ta, oby za rok ktoś w to jeszcze grał xD

Heniek

  • [Warszawa]
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 357
  • Randomowy Jaskiniowiec i Niewidzialne Wilkołaki !
    • Zobacz profil
  • PSN ID: Heniek_M
  • Skąd: Warszawa
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #207 dnia: Sierpień 03, 2010, 22:29:20 »
Może będzie SC5 xD
Bo nie licze na tur w SC4 już : d
Woń przykrą rozsiewał, kiedy kończył jeść i gdy jego kąpanie ciężko było znieść

PePe

  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 853
    • Zobacz profil
    • Email
  • Gamertag: PePe PL
  • PSN ID: PL---PePe---PL
  • Skąd: Bielsko-Biała / Kraków
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #208 dnia: Sierpień 03, 2010, 23:58:29 »
No więc przyszedł czas na moją "wersję zdarzeń". Jak już Ring wspomniał w czwartek coś tam pograliśmy, ale nie przesadnie dużo. W piątek rano dałem ciała zapominając reklamówki z butami i o mało co nie zapominając biletów na pociąg powrotny - na szczęście o biletach przypomniał mi Ring, a buty wodoodporne które miałem w reklamówce nie były mi we Wrizen potrzebne bo pogoda była ładna. Autobus do centrum spóźnił się na przystanek bardziej niż my więc dotarliśmy bez problemów na dworzec. Podróż do Poznania z początku zapowiadał się tragicznie z braku miejsc, na szczęście okazało się że jakaś wycieczka szkolna przez którą były pozamykane przedziały (rezerwacja) wsiadła do innego wagonu i konduktor szybko otworzył zamknięte przedziały co diametralnie zmieniło sytuację - naglę zrobiło się bardzo luźno, na dodatek standard pociągu był bardzo wysoki (6 osób na przedział, gniazdka 220V przy każdym miejscu siedzącym, bardzo ciche podwozie). Po jakimś czasie dosiadła się jakaś parka, która dosyć szybko zaczęła się rządzić i rozpychać (ahh Ci Warszawiacy  ;) ). Na koniec podróży polskim zwyczajem konduktor zrobił mały przekręt z biletami (szczegółów nie chce mi się opisywać). W Poznaniu krótkie oczekiwanie na pociąg - ogólnie małe zamieszanie panowało na miejscu z powodu licznych "woodstock'owiczów". Musieliśmy jeszcze kupić bilety na pociąg do Frankfurtu (duża kolejka), a ja musiałem również kupić trochę Euro bo wcześniej nie miałem kiedy, na szczęście kantorów było pod dostatkiem.
(ciąg dalszy jutro wieczorem, teraz muszę iść spać bo jutro rano do pracy trzeba iść).

CheeseOfTheDay

  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 2387
  • Płeć: Mężczyzna
  • FraudOfTheDay;f
    • Zobacz profil
    • YouTube
    • Email
  • Skąd: Cheeseland
Odp: [SC4] E.B.O 2K10 (30.07.2010 - 02.08.2010, Wriezen, Niemcy)
« Odpowiedź #209 dnia: Sierpień 04, 2010, 11:43:56 »
Później grałem z Setsuką Docvizzo i on chyba tej walki nie zapomni nigdy:p Bez większych problemów robiłem Gi na 1B:B ze skutecznością powyżej 90%. Powiedział mi, że jestem jedynym graczem na świecie, który to robi. W sumie to nie wiem, czemu nikt tego nie potrafi.
Potrafią i robią. Część już od dawna. To nie taki wielki problem zrobić gi jak już się jest na to trochę ogranym, problem jest w tym że można przez to więcej stracić niż zyskać. To trochę taki gambling.