Drogi forumowiczu,
czy tego chcesz, czy nie, bijatyka to nie eRPeGie.
Najbliższą okazją do tego w przypadku Tekkena oraz Mortal Kombat będzie Festiwal w Łodzi.I marvela ;]
No do tego jeszcze dochodzi to, że nie zawsze gracz który wygrywa z drugim graczem jest od niego lepszy, nawet jeśli wygrywa za każdym razem. I to jest fakt a nie opinia. ;]Niestety, ale po raz kolejny w małym odstępie czasu muszę się z Tobą zgodzić, co strasznie mnie boli ;) A już na pewno mirrory nie odzwierciedlają tego kto jest lepszy daną postacią, robią to wyniki turniejowe.
A scena, ktora sie kocha i szanuje sie nie rozwija.Po pierwsze - zgadzam się z tym w zupełności.
@ Kot, pewnej osoby? Nie czaję, napiny są z dwóch stron.
Di, pomysł ok, ale tak naprawde to nowy czlowiek napedza nowego i koło sie zatacza. Napinki beda zawsze, wciaz cos nie bedzie na amen rozstrzygnięte.
Wystarczy spojrzeć jak długo mamy nadal napinke Nevan vs. Kamandos.
No i gracze co chwile podnosza swojego skilla wiec chca rewanzu.
Ok sprawa ale za 3 miesiace znow beda waty czy oby na pewno :)
Wiadomo, ze to wszystkiego nie rozstrzygnie, ale w czesci przypadkow moze byc skuteczne. Konflikt Nevana z Komandosem to chyba zly przyklad, bo nie opiera sie on na tym kto z tej dwojki jest lepszy.Też racja, wybacz.W takim razie po dzisiejszej nowej ich napince powinien Komandos z Mańkiem zagrac:)
@Kot - To pisz otwarcie kogo masz na myśli, a nie pi****lisz gdzieś po kątach. Geez..
Też racja, wybacz.W takim razie po dzisiejszej nowej ich napince powinien Komandos z Mańkiem zagrac:)
Co do ostatniego zdania - nic nie stoi na przeszkodzie, zeby mecz rozegrac za jakis czas ponownie. Nie wydaje mi sie, zeby byly sprzeciwy wobec rewanzu.
Obaj musieliby tego chciec, a na dodatek Manieq nie bierze udzialu w napinkach (rzadko sie w ogole wypowiada na forum), wiec szansa na to jest znikoma ;).Wiadomo, ze to wszystkiego nie rozstrzygnie, ale w czesci przypadkow moze byc skuteczne. Konflikt Nevana z Komandosem to chyba zly przyklad, bo nie opiera sie on na tym kto z tej dwojki jest lepszy.Też racja, wybacz.W takim razie po dzisiejszej nowej ich napince powinien Komandos z Mańkiem zagrac:)
Ja wygralem niedawno z Mankiem ~50:25, ha.. <spina mode on> no ale jestem cienki, bo jak masz %% i ledwo jarzysz to znaczy, ze tak grasz 8D.
ciekawy temat.
imo w tym sporze Manieq gra lepiej znacznie - nie odpala tylu janow (typu hopkick na poczatek rundy, co potrafi robic Komandos). Manieq gra jak trzeba grac - spokojnie, madrze, dokladnie.
btw kto by gral te MM poza Komandosem? Pytam powaznie, bo w sumie juz dawno nie widzialem innych tego typu napinek "jestem lepszy, gramy MM o lepszego".
@HiKrushChallange accepted, zobaczysz, dostanę taki wpierdol, że się nie pozbierasz. O dychę, piwo, czy złote majty?
Przymuje wyzwanie. Mozemy zagrac Alami. Nie masz szans, rozjedziesz mnie do zera.
Ciekawe czy Di zakładając ten temat zdawał sobie sprawę z tego, że ten topic przerodzi się w kolejną wylęgarnię niepotrzebnego spamu ? :)
standardowo ten osobnik ma manierę wyzywania na mm każdego, kto ma czelność podważyć jego silną i niezachwianą wiarę w swoją wielkość.
Ale idąc też tym tropem komandos powinien zagrać mm z ok. 20 innymi osobami.
Tak że ten konflikt uznaję za nierozstrzygalny, gdyż problemem jest mentalność.
Jeśli będziesz w Łodzi to możemy MM zagrać. Zagram Baekiem żebyś nie narzekał na hopkicka.
jestem lepszy od Tundry, jest rzadki jak moja kupa z rana, pokonam go kazda postacia, ustawka o 200zl, do 10 winsow, on wybiera postac sobie i mi, pojade go do zera, bedzie plakal jak 8latka po starciu z murzynem... dobrze to robie? bo jesli nie to ten temat jest bezsensu :D
Pychu- flowers victory ! ;D
W takim razie czy mogę być Kitaną? Zawsze chciałem mieć cycki.
Jak zwykle najwięcej wiedzą osoby których nigdzie nie ma. Bo wiadomo że nie mogłem mieć gorszego dnia, mashter wie najlepiej jak to jest, bo to przecież on tak daleko zachodził. W sumie jest nawet lepiej niż sądziłem, myślałem że stara gwardia będzie bardziej srać na mnie ogniem. Żeby mieć juz własnych hejterow ... Nieźle.
No właśnie, to jest największy problem polskiej mentalności, że nie potrafi nawet przeczytać DOSŁOWNIE tego co jest napisane, stąd moje "jeszcze nic nie wygrałeś" pewnie ludzie czytają jako: "jesteś jeszcze leszczem". Bez komentarza.Ale skup się, wpadasz po nie wiadomo jakim czasie na forum, na którym każdy się zna i zaczynasz ludziom sapać, to czego się spodziewasz? Pokory, wiernopoddaństwa i przyznania racji? Pięć lat temu może i by było inaczej, ale dziś ludzie znają Ciebie i Twój charakter trochę mniej, więc odbierają Twoje posty jako zwyczajny atak i odpowiadają na ten atak obroną, jakkolwiek by ona nie wyglądała.
HiKrush - kto sie tak spuszcza i robi laske Frizenowi? Moze jakies cytaty, linki zapodacie? Z checia poczytam. Bo jak narazie od roku w stosunku z 10:1 jest wylewanie wiader gowna na Frizena, a chyba jedyna osoba, ktora tutaj go broni niczym jakas mama jestem ja. Rok temu czy 2 w topicu o Larsie bylo podobnie, jak kto jechali po Frizenie, jaki to lamer i kapa, ze wygrywa tylko dzieki UF3 Larsa. Itd.
Mashter, a my nie nie narzekamy na T6? O k**wa, dzieki ze mi napisales, ze kazdy ma jakies ale do tej czesci, Ty zapewnie myslisz, ze dla nas to najlepsza czesc ever?! Czas idzie do przodu, poziom Tekkena rowniez sie podnosi, aktywne osoby sie zmieniaja. Nic nie trwa wiecznie. (jak ogladalem jakies finaly z T3 z mlodym Ryanem to umieralem ze smiechu z tych gier).
Wyznaję zasadę-"Nie ma Cie na turniejach, nie grasz, nie pokonałeś Frizena? To nie krytykuj."Niestety, ale ta zasada ma pewna lukę. Gdyby odnieść ją do piłki nożnej to nie moglibyśmy powiedzieć że np. Polska Reprezentacja gra c***owo.
I nie, nie jestem obrońcą Mashtera. Ma swoje zdanie (choć trochę żyje przeszłością), ale trzeba je uszanować, bo nie jest jakimś randomem na scenie tekkena.
Uprzedzam, że nie chciało mi się czytać tej całej paplaniny, moją uwagę przykuło wczoraj stwierdzenie mashtera czegoś tam o UT w Paryżu a dzisiaj było coś o "spaniu w ich domach".
Otóż w świat poszła historia (potwierdzona przez kilka różnych źródeł - znane mi to jest jeszcze sprzed mojego powrotu do Polski więc musiało to mieć miejsce gdzieś przed 2007 rokiem. Mniemam, że sprawa w Polsce znana nie jest) o bardzo "eleganckim" zachowaniu mashtera i boskona w trakcie UT w Paryżu gdy to któryś z Francuzów przyjął ich pod własny dach, ugościł a oni przez swoje wielkie wybujałe na punkcie tekkena ego narobili tam takiej trzody, że w środku nocy wylecieli na zbity pysk. Tyle o mashterowych internacjonalnych koneksjach i estymie, jaką cieszy się pośród ludzi którzy mieli okazję z nim obcować, a nie z jego combo movies.
Proponuję dać sobie spokój z dalszą dyskusją z tym kolesiem tym samym kończyć ten OT.
A co do grania, to ja chętnie z Frizenem pogram. Mogę nawet podjechać do Dąbrowy na turniej bo mam niedaleko, ale więcej niż godzinę w tą grę nie gram, bo się nie da.Jezeli na siebie trafimy w turnieju to ok, ale w innym wypadku jest to dla mnie strata czasu, bo obaj wiemy ze i tak nic ci w ten sposob nie udowodnie.
Uprzedzam, że nie chciało mi się czytać tej całej paplaniny, moją uwagę przykuło wczoraj stwierdzenie mashtera czegoś tam o UT w Paryżu a dzisiaj było coś o "spaniu w ich domach".
Otóż w świat poszła historia (potwierdzona przez kilka różnych źródeł - znane mi to jest jeszcze sprzed mojego powrotu do Polski więc musiało to mieć miejsce gdzieś przed 2007 rokiem. Mniemam, że sprawa w Polsce znana nie jest) o bardzo "eleganckim" zachowaniu mashtera i boskona w trakcie UT w Paryżu gdy to któryś z Francuzów przyjął ich pod własny dach, ugościł a oni przez swoje wielkie wybujałe na punkcie tekkena ego narobili tam takiej trzody, że w środku nocy wylecieli na zbity pysk. Tyle o mashterowych internacjonalnych koneksjach i estymie, jaką cieszy się pośród ludzi którzy mieli okazję z nim obcować, a nie z jego combo movies.
Proponuję dać sobie spokój z dalszą dyskusją z tym kolesiem tym samym kończyć ten OT.
Wiarygodność historii człowieka, który groził śmiercią w internecie innemu użytkownikowi, bo ten go pobił pod śmietnikiem na jego własne życzenie jest równa ile? Bo w tym kontekście nawet zero brzmi na super wiarygodne :D W całej historii naszych wypadów z Boskonem za granicę była tylko jedna kwaśna akcja, która dotyczyła Boskona i jednego Francuza, z którym grał w turnieju. Typ dostawał ostro od Boskona i obraził Boskona po francusku, bo pewnie myślał że "Polak idiota" nie zna francuskiego. Boskon poleciał go 3:0 odpiął pada i odszedł. Kilku francuzów się obraziło, bo mu nie podał ręki. Ciekawe kto by komuś podał rękę jakby cię wcześniej nazwał kur'wą? Ale kto wymyślił, że nas ktoś wyrzucił skądś, to brzmi już jak głuchy telefon, który przeszedł przez co najmniej setkę osób, bo wtedy nocowaliśmy w hotelu :D
A co do Frizena, to męczy mnie już trochę ten temat. Dla mnie jeśli ktoś nigdy nie wygrał z daną osobą, to znaczy że nie jest na jej poziomie i jeśli ktoś twierdzi inaczej, to nie chce mi się nawet szukać określenia na to. A co do grania, to ja chętnie z Frizenem pogram. Mogę nawet podjechać do Dąbrowy na turniej bo mam niedaleko, ale więcej niż godzinę w tą grę nie gram, bo się nie da.
a ja sram na Was wszystkich, GDZIE JEST TUNDRA???!! :D
A dlaczego nie możecie się po prostu...pobić?
Uprzedzam, że nie chciało mi się czytać tej całej paplaniny, moją uwagę przykuło wczoraj stwierdzenie mashtera czegoś tam o UT w Paryżu a dzisiaj było coś o "spaniu w ich domach".
Otóż w świat poszła historia (potwierdzona przez kilka różnych źródeł - znane mi to jest jeszcze sprzed mojego powrotu do Polski więc musiało to mieć miejsce gdzieś przed 2007 rokiem. Mniemam, że sprawa w Polsce znana nie jest) o bardzo "eleganckim" zachowaniu mashtera i boskona w trakcie UT w Paryżu gdy to któryś z Francuzów przyjął ich pod własny dach, ugościł a oni przez swoje wielkie wybujałe na punkcie tekkena ego narobili tam takiej trzody, że w środku nocy wylecieli na zbity pysk. Tyle o mashterowych internacjonalnych koneksjach i estymie, jaką cieszy się pośród ludzi którzy mieli okazję z nim obcować, a nie z jego combo movies.
Proponuję dać sobie spokój z dalszą dyskusją z tym kolesiem tym samym kończyć ten OT.
Wiarygodność historii człowieka, który groził śmiercią w internecie innemu użytkownikowi, bo ten go pobił pod śmietnikiem na jego własne życzenie jest równa ile? Bo w tym kontekście nawet zero brzmi na super wiarygodne :D W całej historii naszych wypadów z Boskonem za granicę była tylko jedna kwaśna akcja, która dotyczyła Boskona i jednego Francuza, z którym grał w turnieju. Typ dostawał ostro od Boskona i obraził Boskona po francusku, bo pewnie myślał że "Polak idiota" nie zna francuskiego. Boskon poleciał go 3:0 odpiął pada i odszedł. Kilku francuzów się obraziło, bo mu nie podał ręki. Ciekawe kto by komuś podał rękę jakby cię wcześniej nazwał kur'wą? Ale kto wymyślił, że nas ktoś wyrzucił skądś, to brzmi już jak głuchy telefon, który przeszedł przez co najmniej setkę osób, bo wtedy nocowaliśmy w hotelu :D
A co do Frizena, to męczy mnie już trochę ten temat. Dla mnie jeśli ktoś nigdy nie wygrał z daną osobą, to znaczy że nie jest na jej poziomie i jeśli ktoś twierdzi inaczej, to nie chce mi się nawet szukać określenia na to. A co do grania, to ja chętnie z Frizenem pogram. Mogę nawet podjechać do Dąbrowy na turniej bo mam niedaleko, ale więcej niż godzinę w tą grę nie gram, bo się nie da.
Jak to niewiele potrzeba, żeby przewidzieć co to znowu mądrego nie napiszesz. Zabawne, zaiste.
Co do historii z komandosem, rzucanie mi tym teraz w twarz... oświadczam daremny to zachód. Każdy kto chciał to przeczytał, wielu nawet widziało na żywo.
Natomiast twoje zagraniczne podboje to nieco inna historia, bo kreujesz się na osobę z autorytetem, w świecie bywałą i nie wiadomo jak za granicą szanowaną - jest jednak inaczej. Historię znam jeszcze sprzed tego, jak poznałem cię osobiście. Z początku wydawała mi się nieprawdopodobna, ale teraz jestem skłonny dać tym ludziom wiarę.
Jeszcze jedno, panie lanser. Nie chce mi się już szukać twoich postów na ten temat, ale pisałeś sobie coś o zmianie zainteresowań życiowych, mianowicie teraz postanowiłeś zająć się zarabianiem pieniędzy (jakież to unikalne hobby), nie omieszkałeś też pochwalić się na ile to cię teraz nie stać. Dość zabawnie jest czytać takie rzeczy od kolesia, który furczał i sapał jako pierwszy, gdy napisałem o tej pamiętnej "reklamówce z Lidla". Zrobiłeś z tego przytyk do wyśmiewania się z czyjejś gorszej sytuacji materialnej... a teraz sam afiszujesz się z własną, tyle że lepszą.
Gdzieś się chłopcze w tym wszystkim pogubiłeś.
Po pierwsze napierdalanie się po pyskach świadczy o poziomie intelektualnym osobników, które ten rodzaj rozwiązywania sporów praktykują.
No to że ty nie widzisz związku, to nie znaczy że go nie ma.
Dla ludzi inteligentnych najważniejszą bronią jest intelekt, bo dzięki niemu mogą osiągnąć praktycznie wszystko i rozwiązać każdy problem, więc nigdy nie dopuszczą żeby ktoś ich napierdalał po tym intelekcie (czyt. głowie). Ja nie wiem jak tu można nie widzieć związku.
No to że ty nie widzisz związku, to nie znaczy że go nie ma.
Dla ludzi inteligentnych najważniejszą bronią jest intelekt, bo dzięki niemu mogą osiągnąć praktycznie wszystko i rozwiązać każdy problem, więc nigdy nie dopuszczą żeby ktoś ich napierdalał po tym intelekcie (czyt. głowie). Ja nie wiem jak tu można nie widzieć związku.
Są takie chwile kiedy oddziela się facetów od pipek(chłopców).
No to że ty nie widzisz związku, to nie znaczy że go nie ma.
Dla ludzi inteligentnych najważniejszą bronią jest intelekt, bo dzięki niemu mogą osiągnąć praktycznie wszystko i rozwiązać każdy problem, więc nigdy nie dopuszczą żeby ktoś ich napierdalał po tym intelekcie (czyt. głowie). Ja nie wiem jak tu można nie widzieć związku.
BTW Ciekawi mnie jak intelektem będziecie w czasie wojny walczyć. :DAkurat w czasie wojny intelekt był i jest najgroźniejszą bronią.
Eh szkoda, że Polski Kodeks Honorowy już nie obowiązuje, bo tacy 'intelektualiści' myślą, że wszystkie problemy bez użycia siły można rozwiązać. W dzisiejszych czasach taki Aleksander Puszkin pewnie by został uznany za idiotę, bo zginał w pojedynku broniąc honoru żony :P BTW Ciekawi mnie jak intelektem będziecie w czasie wojny walczyć. :D
A to granie w bijatyki w jakikolwiek sposób wiąże się z niebyciem intelektualistą?
W sumie to już wolę twierdzącą odpowiedź na to niż żebyś powiedział mi, że bijatyki mają jakiś związek z prawdziwym biciem się. :psyduck:
Ej ale przecież większość ludzi traktuje bijatyki jako "a pomashuję sobie przyciski i będzie fajnie", ludzie grający "kompetetywnie" to jakiś mały procent, więc wciąż mają mało wspólnego.
Ja pi****le samych intelektualistów na forum traktującym o bijatykach mamy.
Uprzedzam, że nie chciało mi się czytać tej całej paplaniny, moją uwagę przykuło wczoraj stwierdzenie mashtera czegoś tam o UT w Paryżu a dzisiaj było coś o "spaniu w ich domach".
Otóż w świat poszła historia (potwierdzona przez kilka różnych źródeł - znane mi to jest jeszcze sprzed mojego powrotu do Polski więc musiało to mieć miejsce gdzieś przed 2007 rokiem. Mniemam, że sprawa w Polsce znana nie jest) o bardzo "eleganckim" zachowaniu mashtera i boskona w trakcie UT w Paryżu gdy to któryś z Francuzów przyjął ich pod własny dach, ugościł a oni przez swoje wielkie wybujałe na punkcie tekkena ego narobili tam takiej trzody, że w środku nocy wylecieli na zbity pysk. Tyle o mashterowych internacjonalnych koneksjach i estymie, jaką cieszy się pośród ludzi którzy mieli okazję z nim obcować, a nie z jego combo movies.
Proponuję dać sobie spokój z dalszą dyskusją z tym kolesiem tym samym kończyć ten OT.
Wiarygodność historii człowieka, który groził śmiercią w internecie innemu użytkownikowi, bo ten go pobił pod śmietnikiem na jego własne życzenie jest równa ile? Bo w tym kontekście nawet zero brzmi na super wiarygodne :D W całej historii naszych wypadów z Boskonem za granicę była tylko jedna kwaśna akcja, która dotyczyła Boskona i jednego Francuza, z którym grał w turnieju. Typ dostawał ostro od Boskona i obraził Boskona po francusku, bo pewnie myślał że "Polak idiota" nie zna francuskiego. Boskon poleciał go 3:0 odpiął pada i odszedł. Kilku francuzów się obraziło, bo mu nie podał ręki. Ciekawe kto by komuś podał rękę jakby cię wcześniej nazwał kur'wą? Ale kto wymyślił, że nas ktoś wyrzucił skądś, to brzmi już jak głuchy telefon, który przeszedł przez co najmniej setkę osób, bo wtedy nocowaliśmy w hotelu :D
A co do Frizena, to męczy mnie już trochę ten temat. Dla mnie jeśli ktoś nigdy nie wygrał z daną osobą, to znaczy że nie jest na jej poziomie i jeśli ktoś twierdzi inaczej, to nie chce mi się nawet szukać określenia na to. A co do grania, to ja chętnie z Frizenem pogram. Mogę nawet podjechać do Dąbrowy na turniej bo mam niedaleko, ale więcej niż godzinę w tą grę nie gram, bo się nie da.
Jak to niewiele potrzeba, żeby przewidzieć co to znowu mądrego nie napiszesz. Zabawne, zaiste.
Co do historii z komandosem, rzucanie mi tym teraz w twarz... oświadczam daremny to zachód. Każdy kto chciał to przeczytał, wielu nawet widziało na żywo.
Natomiast twoje zagraniczne podboje to nieco inna historia, bo kreujesz się na osobę z autorytetem, w świecie bywałą i nie wiadomo jak za granicą szanowaną - jest jednak inaczej. Historię znam jeszcze sprzed tego, jak poznałem cię osobiście. Z początku wydawała mi się nieprawdopodobna, ale teraz jestem skłonny dać tym ludziom wiarę.
Jeszcze jedno, panie lanser. Nie chce mi się już szukać twoich postów na ten temat, ale pisałeś sobie coś o zmianie zainteresowań życiowych, mianowicie teraz postanowiłeś zająć się zarabianiem pieniędzy (jakież to unikalne hobby), nie omieszkałeś też pochwalić się na ile to cię teraz nie stać. Dość zabawnie jest czytać takie rzeczy od kolesia, który furczał i sapał jako pierwszy, gdy napisałem o tej pamiętnej "reklamówce z Lidla". Zrobiłeś z tego przytyk do wyśmiewania się z czyjejś gorszej sytuacji materialnej... a teraz sam afiszujesz się z własną, tyle że lepszą.
Gdzieś się chłopcze w tym wszystkim pogubiłeś.
Po pierwsze napierdalanie się po pyskach świadczy o poziomie intelektualnym osobników, które ten rodzaj rozwiązywania sporów praktykują. Nieprzypadkowo kibole rozwiązują swoje problemy rozbijając sobie głowy kijami, butelkami i innym pochodnym arsenałem. No ale ty pewnie inaczej to sobie tłumaczysz.
Po drugie dlaczego przypinasz mi coś w czym ja nie uczestniczyłem? To Boskon brał udział w tym o co za wszelką cenę starasz się zrzucić na mnie, sam nie mając zielonego pojęcia co się w ogóle stało? WTF?! Masz problem o akcję w Paryżu, napisz list do Boskona, mogę dać ci nawet adres - myślę, że nawet by ci odpisał :)
Po trzecie afiszując z aktualnym stanem materialnym (czego w ogóle nie robię, bo niby gdzie napisałem ile mam kasy, czy ile zarabiam itd.) nie schodzę do poziomu śmiania się z kogoś kto zwyczajnie jest biedny. W szczególności, że sam znajdujesz się na takim samym poziomie finansowym. Moje zachowanie można w najgorszym wypadku nazwać chwaleniem się, twoje jest zwyczajnie żałosne i jest zwykłą hipokryzją.
A tak w ogóle to po raz już nie wiem który obserwuję absolutny fenomen w skali świata, oczywiście w Polsce to w sumie standard, że ktoś kogoś nienawidzi, bo gdzieś coś o kimś słyszał. No bo jeśli masz jakiekolwiek podstawy, żeby mieć do mnie jakiś osobisty problem, to bardzo chętnie chciałbym się dowiedzieć o co kaman. Bo serio, masa osób w całej historii scen tekkenowych miała do mnie problem, a ja nigdy nic żadnej z tych osób nie zrobiłem złego. Trzeba przyznać, że to niesamowita sprawa.