Uprzedzam, że nie chciało mi się czytać tej całej paplaniny, moją uwagę przykuło wczoraj stwierdzenie mashtera czegoś tam o UT w Paryżu a dzisiaj było coś o "spaniu w ich domach".
Otóż w świat poszła historia (potwierdzona przez kilka różnych źródeł - znane mi to jest jeszcze sprzed mojego powrotu do Polski więc musiało to mieć miejsce gdzieś przed 2007 rokiem. Mniemam, że sprawa w Polsce znana nie jest) o bardzo "eleganckim" zachowaniu mashtera i boskona w trakcie UT w Paryżu gdy to któryś z Francuzów przyjął ich pod własny dach, ugościł a oni przez swoje wielkie wybujałe na punkcie tekkena ego narobili tam takiej trzody, że w środku nocy wylecieli na zbity pysk. Tyle o mashterowych internacjonalnych koneksjach i estymie, jaką cieszy się pośród ludzi którzy mieli okazję z nim obcować, a nie z jego combo movies.
Proponuję dać sobie spokój z dalszą dyskusją z tym kolesiem tym samym kończyć ten OT.
Wiarygodność historii człowieka, który groził śmiercią w internecie innemu użytkownikowi, bo ten go pobił pod śmietnikiem na jego własne życzenie jest równa ile? Bo w tym kontekście nawet zero brzmi na super wiarygodne W całej historii naszych wypadów z Boskonem za granicę była tylko jedna kwaśna akcja, która dotyczyła Boskona i jednego Francuza, z którym grał w turnieju. Typ dostawał ostro od Boskona i obraził Boskona po francusku, bo pewnie myślał że "Polak idiota" nie zna francuskiego. Boskon poleciał go 3:0 odpiął pada i odszedł. Kilku francuzów się obraziło, bo mu nie podał ręki. Ciekawe kto by komuś podał rękę jakby cię wcześniej nazwał kur'wą? Ale kto wymyślił, że nas ktoś wyrzucił skądś, to brzmi już jak głuchy telefon, który przeszedł przez co najmniej setkę osób, bo wtedy nocowaliśmy w hotelu
A co do Frizena, to męczy mnie już trochę ten temat. Dla mnie jeśli ktoś nigdy nie wygrał z daną osobą, to znaczy że nie jest na jej poziomie i jeśli ktoś twierdzi inaczej, to nie chce mi się nawet szukać określenia na to. A co do grania, to ja chętnie z Frizenem pogram. Mogę nawet podjechać do Dąbrowy na turniej bo mam niedaleko, ale więcej niż godzinę w tą grę nie gram, bo się nie da.
Jak to niewiele potrzeba, żeby przewidzieć co to znowu mądrego nie napiszesz. Zabawne, zaiste.
Co do historii z komandosem, rzucanie mi tym teraz w twarz... oświadczam daremny to zachód. Każdy kto chciał to przeczytał, wielu nawet widziało na żywo.
Natomiast twoje zagraniczne podboje to nieco inna historia, bo kreujesz się na osobę z autorytetem, w świecie bywałą i nie wiadomo jak za granicą szanowaną - jest jednak inaczej. Historię znam jeszcze sprzed tego, jak poznałem cię osobiście. Z początku wydawała mi się nieprawdopodobna, ale teraz jestem skłonny dać tym ludziom wiarę.
Jeszcze jedno, panie lanser. Nie chce mi się już szukać twoich postów na ten temat, ale pisałeś sobie coś o zmianie zainteresowań życiowych, mianowicie teraz postanowiłeś zająć się zarabianiem pieniędzy (jakież to unikalne hobby), nie omieszkałeś też pochwalić się na ile to cię teraz nie stać. Dość zabawnie jest czytać takie rzeczy od kolesia, który furczał i sapał jako pierwszy, gdy napisałem o tej pamiętnej "reklamówce z Lidla". Zrobiłeś z tego przytyk do wyśmiewania się z czyjejś gorszej sytuacji materialnej... a teraz sam afiszujesz się z własną, tyle że lepszą.
Gdzieś się chłopcze w tym wszystkim pogubiłeś.
Po pierwsze napierdalanie się po pyskach świadczy o poziomie intelektualnym osobników, które ten rodzaj rozwiązywania sporów praktykują. Nieprzypadkowo kibole rozwiązują swoje problemy rozbijając sobie głowy kijami, butelkami i innym pochodnym arsenałem. No ale ty pewnie inaczej to sobie tłumaczysz.
Po drugie dlaczego przypinasz mi coś w czym ja nie uczestniczyłem? To Boskon brał udział w tym o co za wszelką cenę starasz się zrzucić na mnie, sam nie mając zielonego pojęcia co się w ogóle stało? WTF?! Masz problem o akcję w Paryżu, napisz list do Boskona, mogę dać ci nawet adres - myślę, że nawet by ci odpisał
Po trzecie afiszując z aktualnym stanem materialnym (czego w ogóle nie robię, bo niby gdzie napisałem ile mam kasy, czy ile zarabiam itd.) nie schodzę do poziomu śmiania się z kogoś kto zwyczajnie jest biedny. W szczególności, że sam znajdujesz się na takim samym poziomie finansowym. Moje zachowanie można w najgorszym wypadku nazwać chwaleniem się, twoje jest zwyczajnie żałosne i jest zwykłą hipokryzją.
A tak w ogóle to po raz już nie wiem który obserwuję absolutny fenomen w skali świata, oczywiście w Polsce to w sumie standard, że ktoś kogoś nienawidzi, bo gdzieś coś o kimś słyszał. No bo jeśli masz jakiekolwiek podstawy, żeby mieć do mnie jakiś osobisty problem, to bardzo chętnie chciałbym się dowiedzieć o co kaman. Bo serio, masa osób w całej historii scen tekkenowych miała do mnie problem, a ja nigdy nic żadnej z tych osób nie zrobiłem złego. Trzeba przyznać, że to niesamowita sprawa.