Ale co mają współczesne wzorce kulturowe do definicji prawdziwego faceta? Bo to jest tak jakby wzajemnie się wykluczające - albo prawdziwy facet w ogóle, albo facet współczesny. Ten pierwszy, prawdziwy facet, jak to ładnie Czołgista napisał, nie będzie się bał osądów. Ten drugi z kolei nie dość, że będzie się osądów bał, to jeszcze przez to na wszelki wypadek na balerinki nie napluje śliną żadną, choćby i ze strachu, że kawałek tej śliny osiądzie mu na jego fabrycznie dziurawych portkach rizerwd za dwie i pół stówki.
Żeby nie było offtopa, to Walc z Baszirem mieli wymiona. Świetne zabiegi formalne stosowane w celu wywołania szoku są świetne.