Ale fajny temat
![Smiley :)](http://backdash.twojemiejsce.pl/forum/Smileys/own/smiley.gif)
Siema, Jacek mam na imię. Aktualna ksywa jest stricte sieciowa, dawniej się podpisywałem po tej realnej, "Koniu" konkretnie, pod którą to udzielałem się lata na różnych forach (jak ktoś pamięta tribute i batalie z Szablą na temat "top tier, czy postać z większymi predyspozycjami do wygrywania", to byłem ja
![Tongue :P](http://backdash.twojemiejsce.pl/forum/Smileys/own/tongue.gif)
). Na forum PSX też się udzielałem, aż do pamiętnego dnia, którego daty nie pamiętam, kiedy z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu (praca, studia, kobieta, wszystko na raz?) zwyczajnie przestałem grać na jakieś trzy lata. Wróciłem do grania jakieś półtorej roku temu, początkowo z pewną dozą nieśmiałości, jakieś tam niekoniecznie trzeźwe mityngi, aż poznałem dwóch młodych z osiedla, którzy chcieli zacząć grać na poważnie, więc i ja wróciłem do konkretnego grania (czy to nie brzmi jak historia pana Hana w nowym Karate Kid'zie?
![Tongue :P](http://backdash.twojemiejsce.pl/forum/Smileys/own/tongue.gif)
).
No i przede wszystkim niedawno zacząłem na powrót interesować się sceną, przez co mało nie dostałem zawału, jak usłyszałem głos Devilka po mutacji
![Cheesy :D](http://backdash.twojemiejsce.pl/forum/Smileys/own/cheesy.gif)
Doświadczenie turniejowe mam mocno takie sobie. Graliśmy na poziomie osiedlowych miszczów, póki nie pojechaliśmy na turniej do knajpy, co się zwała Inqubator, w Katowicach. Po sromotnym łomocie, jaki zebraliśmy ze znajomymi zaczęliśmy grać lepiej. Później dwa turnieje w Nowym Sączu (takie bardziej znajomych, raz miałem drugie miejsce, a raz tyle promili, że słabo pamiętam) i jeden KOIF na PSP, na którym Tenshi powiedziała, że mam dobrego Kazka, ale przegrałem z jakimś Brucem w jednej ósmej, a szkoda, bo z Kilgorem wcześniej na freeplayach mi szło całkiem uczciwie.
23. stycznia się wybieramy na turniej do Kłomnic na jakąś małą weryfikację poglądów o samych sobie. Bardziej mi zależy, żeby się młodzi przekonali, że wcale nie są tacy dobrzy, jak im się wydaje, no i obyli trochę w turniejowym stresie, żeby wiedzieli, jak to jest, kiedy się wybierzemy na coś większego.