Ale fajny temat
Siema, Jacek mam na imię. Aktualna ksywa jest stricte sieciowa, dawniej się podpisywałem po tej realnej, "Koniu" konkretnie, pod którą to udzielałem się lata na różnych forach (jak ktoś pamięta tribute i batalie z Szablą na temat "top tier, czy postać z większymi predyspozycjami do wygrywania", to byłem ja
). Na forum PSX też się udzielałem, aż do pamiętnego dnia, którego daty nie pamiętam, kiedy z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu (praca, studia, kobieta, wszystko na raz?) zwyczajnie przestałem grać na jakieś trzy lata. Wróciłem do grania jakieś półtorej roku temu, początkowo z pewną dozą nieśmiałości, jakieś tam niekoniecznie trzeźwe mityngi, aż poznałem dwóch młodych z osiedla, którzy chcieli zacząć grać na poważnie, więc i ja wróciłem do konkretnego grania (czy to nie brzmi jak historia pana Hana w nowym Karate Kid'zie?
).
No i przede wszystkim niedawno zacząłem na powrót interesować się sceną, przez co mało nie dostałem zawału, jak usłyszałem głos Devilka po mutacji
Doświadczenie turniejowe mam mocno takie sobie. Graliśmy na poziomie osiedlowych miszczów, póki nie pojechaliśmy na turniej do knajpy, co się zwała Inqubator, w Katowicach. Po sromotnym łomocie, jaki zebraliśmy ze znajomymi zaczęliśmy grać lepiej. Później dwa turnieje w Nowym Sączu (takie bardziej znajomych, raz miałem drugie miejsce, a raz tyle promili, że słabo pamiętam) i jeden KOIF na PSP, na którym Tenshi powiedziała, że mam dobrego Kazka, ale przegrałem z jakimś Brucem w jednej ósmej, a szkoda, bo z Kilgorem wcześniej na freeplayach mi szło całkiem uczciwie.
23. stycznia się wybieramy na turniej do Kłomnic na jakąś małą weryfikację poglądów o samych sobie. Bardziej mi zależy, żeby się młodzi przekonali, że wcale nie są tacy dobrzy, jak im się wydaje, no i obyli trochę w turniejowym stresie, żeby wiedzieli, jak to jest, kiedy się wybierzemy na coś większego.