Właśnie oglądałem sobie intro z Soul Edge ;-)
Z tamtego składu pozostał tylko Misturugi i Voldo. Reszta - gone. Tzn mają jakieś swoje inkarnacje, ale np. szkoda mi Taki, takiej jaka była, teraz jest ta cała Natsu...
W SC Namco ma manierę robienia palette swapów, typu Killik-Seung Mina, Li Ling-Maxi(a właśnie, on będzie w SC5 czy go ktoś zastąpi?) etc pewnie znajdziecie więcej przykładów, bo mnie się po SC2 nie chciało już bawić. Poza tym wywracają do góry nogami sposób grania niektórymi postaciami z gry na grę... Rozumiem Ringa, że chce mu się uczyć Ivy od nowa bo jest specjalistą od tej postaci i ewidentnie ją uwielbia (co NAPRAWDĘ ROZUMIEM) ale żeby uciekać się do aż tak diametralnych zmian? Czy to może nie jest powodem, dlaczego ta seria nie jest tak popularna jak inne bijatyki? Może lepiej byłoby udoskonalać to co jest, nie wywalać wypracowanych elementów, tylko pracować nad tym co już zostało stworzone i dodawać nowe smaczki... Może się mylę? Z powodu takiej polityki nie mam przekonania do tej serii.