High levelowe walki często mają to do siebie, że są rozgrywane na kompletnym minimum przez graczy, którzy mają swoje postaci obcykane do perfekcji, która niweluje znaczenie tego, jak postać jest wymagająca, co ładnie widać po walkach Nobiego, czy JDCRa. Ot, prawie każdy ma d/f+1, jakiegoś lowa i dobrego higha, a resztę załatwia gameplay gracza. Furumizu na Godsgardenie pokazał, że nawet Lei potrafi, a w finale były dwa Boby. No i ogólnie rzecz biorąc coraz mniej widać w finałach Stiffów, Brusów i tym podobnych samograjów, a coraz więcej postaci prostych nie tylko manualnie, ale i command listowo.