Siedze wlasnie na spokojnie w hotelu, po wszystkich meczach, ktore mialy sie odbyc. Jak, ze nie ma netu to postanowilem napisac dluzszego posta odnosnie wyjazdu.
Zaczelo sie przebojowo. Pierw, anulowali nam wyjazd, pozniej go przywrocono i ostatecznie jechalismy pociagiem. Na miejscu bylismy prawie po 24 godzinach. Niektorzy zostali wyslani na turnieje z lapanki, czyli od razu po przyjezdzie, bez rozpakowywania sie. Ja bylem "na szczescie" w grupie D, wiec moje mecze byly na drugi dzien.
Po przyjsciu do hotelu i zapoznaniu sie z miejscowka, postanowilem cos zjesc, wiec udalem sie do lokalnego centrum handlowego. Na kazdym kroku towarzyszyly tu kolejki, wiec zeby zjesc np. w macu musialem odczekac dluzsza chwile. Gdy wrocilem do swojego pokoju, pomyslalem, ze skoro Marn i Justin sa we Francji gdzies w poblizu to moze umowie sie z nimi gdzies. Wyslalem Justinowi maila, ale cos mnie wzielo i sprawdzilem na rozpisce osob w recepcji kto gdzie mieszka i okazalo sie, ze Justin, Marn, Ryan, Zak, Infiltration, Laugh i reszta mieszkaja w tym samym hotelu. Zapukalem do drzwi Amerykancow, ale niestety ich nie bylo. W pokoju Ryana rowniez nikogo nie zastalem. Usiadlem zatem w hotelowym lobby i siedzialem moze z 15 minut, gdy nagle przemknal mi ktos z Arcade Stickiem. Odwracam sie i patrze a to Ryan z ekipa. Podbieglem do nich, przywitalem i dolaczylem sie. Gralismy w pokoju Koreanczykow - z Laughem, infiltration, Yamazakim, Zakiem i Ryanem. Fakt, ze bylem wymordowany po podrozy moze troche zadzialal na moja niekorzysc, bo gdy przyszlo grac mi z Infiltation (grajacy Juri) i Zakiem (Boxerem) to nie mialem zadnych pytan. Pobili mnie totalnie. Kompletnie nie wiem czemu az tak zle mi szlo, ale szlo ; ) Nie moglem wklepac cLK po cLP! Nie moglem kikoukena zrobic (do konca zycia tego nie zpaomne). Po pierwszej przegranej z Zakiem odwrocilem sie do Ryana i zapytalem sie czy cos jest nie tak z tym TV, czy sa jakies lagi. On odpowiedzial - nie, po prostu oberwales z exowego headbutta ; ) I wszyscy w smiech. Infi zlal mnie mocno Juri. Mimo, ze i ja gram ta postacia to jednak moja gra opiera sie na tanich i powtarzalnych zagraniach. W ogole nie zoninguje, co w przypadku Juri to podstawa. Duzo rzeczy podlapalem od nich. Zaczelismy grac ok. godz. 23 i musielismy skonczyc o 24, bo jeden z Koreanczykow, do ktorego nalezala konsola mial na drugi dzien turniej GH5 i chcial trenowac. Ok. 24 zjawil sie Justin, zagral jedna walke z Yamazakim i wszyscy sie rozeszlismy. Bylo mi "nieco" wstyd, ze nic nie pokazalem, ale mialem nadzieje, ze na drugi dzien w turze pojdzie mi lepiej. Mialem...
Na drugi dzien, zestresowany na maxa poszedlem na ESWC, ktore miescilo sie niedaleko naszego hotelu. Zjadlem mizerniutkie sniadanie i poszedlem na glowna hale. Nikogo akurat nie bylo, wiec podlaczylem sie do SSF4 i zaczalem grac. Zdazylem tylko wlaczyc konsole w zasadzie a pojawil sie juz amerykanski duet. Zapoznalem sie z chlopakami, pogadalem z nimi troche. Marn pokazal mi kilka nowych resetow dla Viper, pozniej poszedlem z nim sie kawalek przejsc i dalej rozmawialem. Ogolnie oboje sa naprawde bardzo sympatyczni, acz Marn jest bardziej zarozumialy i zachowuje sie bardziej jak typowy Amerykaniec. Duzo krzyczy, czasami za duzo mowi na temat niektorych graczy (np. jak Luffy wygrywal). Acz mi osobiscie nic nie powiedzial i dal za to kilka cennych wskazowek. W miedzyczasie pojawil sie organizator i powiedzial, ze jest character lock i nie mozemy zmieniac postaci nawet po przegranej. Bylismy wtedy we trojke (ja, Justin i Marn), wiec zaczelismy klocic sie z organizatorem. Trwalo to dosc dlugo i nic nie zdzialalismy - dopiero w drugiej fazie. Ostatecznie organizator wyszedl zaplakany (serio) z sali i na drugi dzien mielismy kogos innego. Pozniej zjawili sie pozostali gracze, wiec zaczelismy faze grupowa. Nie bede mowil o meczach innych, natomiast wspomne o swoich. Pierwszy mialem z lordem (mistrzem Francji). Koles gral narpawde dobrze Honda, sadzil linki jak szalony. Mnie zgubil brak cierpliwosci i brak mozliwosci puszczania kikoukenow ; ) Kolejny mecz mialem z Justinem. Brak slow. Nie moglem sie nawet ruszyc. Po pierwszej przegranej nie moglem zmienic postaci (patrzy wyzej), wiec musialem pozostac przy Chun. Oczywiscie przegralem. Ostatni mecz mialem nie wiem z kim, nazwijmy go no name. No name byl tez no skill, wiec zbilem go praktycznie perfektem. Nie wyszedlem z grupy, ale za to zachowalem honor. Fajne bylo to, ze USA nie nosilo sie w zaden sposob. Czesto pozyczali mojego sticka, ja gralem tylko na sticku Justina, bo mi bardziej przypasowal. Pierwsza faza zakonczona, krill do domu.
Po tych meczach umowilem sie z Marnem i justinem na krotka rozmowe w ich pokoju. Po obiedzie poszedlem do nich i siedzialem z pol godziny, rozmawiajac o wszystkim.
Na drugi (i ostatni zarazem dzien SSF4 na ESWC) rozgrywala sie druga runda a po niej polfinaly i finaly. Chwile przed turniejem pogralem znowu z Marnem i Justinem. Z Marnem udalo mi sie wygrac 2 walki na 4 (raz Viper, raz Chun na jego Viper) a Justinem jedna runde Juri vs Juri). Najciekawszym meczem tego dnia byla chyba walka Justina z Zakiem. Zak pokazal swietnego skilla. Naprawde gral z glowa, wiedzial co i jak, i bardzo ladnie radzil sobie z Rufusem. W ostatniej walce Zak trafil Justina exowym headbuttem, zrobil ultre i ja zwiffowal. Gdyby trafil to Justin by zdechl. Dalej Luffy wyeliminowal Infiltration a Marn i Justin mieli z nim nie lada klopot. Ostatecznie w polfinale mierzyli sie Marn z Justinem, co nie bylo zaskoczeniem dla nikogo.
Wrazenia po evencie sa niesamowite. Choc jeszcze nie ochlanalem to moge juz na trzezwo (acz nie za bardzo trzezwy jestem, bo pije kolejnego drinka w hotelowym lobby) stwierdzic kilka faktow. Po pierwsze - ogromnie duzo brakuje nam do reszty swiata. Naprawde, nie zdajecie sobie z tego sprawy. Ja nie zdawalem. Wydawalo mi sie, ze mam jakies szanse chocby z Justinem. Niestety, ale mylilem sie. Bylem totalnie przygnieciony ich umiejetnosciami. Nie wiem czy to brak ogrania czy skilla. Wiem, ze dalem dupy na calej linii. Po drugie - brak nam czegos takiego, jak spolecznosc growa. Jest nas garstka porozrzucana po calej Polsce i nie jestesmy w stanie grac regularnie offline. Uczymy sie zlych nawykow grajac przez siec, co (np. mnie) prowadzilo tylko do klesk. Poza tym lagi. Nawet najmniejsze pierdziela wszystko. Chlopaki praktycznie nie jebali swoich linkow i setupow.
Osobiscie zaczalem sie zastanawiac co zrobic dalej i nie mam pomyslu. Rozwazalem opcje zaprzestania grania, ale to bez sensu, bo za bardzo to lubie. Nie wiem, ale nie sadze, zeby kolejne godziny na practice mogly mi pomoc, bo i tak juz dlugo tam siedze. Myslalem nad przeprowadzka za granice. Aktualnie nic mnie w Polsce nie trzyma (poza rodzina). Studia praktycznie zakonczylem. Po prostu nie wiem co mam zrobic, zeby nie dopuscic do takiej sytuacji poraz kolejny. Moze jak sie przespie to cos mi przyjdzie do glowy ; )
Jak macie jakies pytania to smialo. Spac jeszcze nie ide, wiec bede online przez dluzsza chwile.
Dziekuje Wam za to, ze tak bardzo wierzyliscie we mnie. Przykro mi niezmiernie, ze nie pokazalem nas z tej dobrej strony, za co Was przepraszam.