Temat trochę leciwy, ale podzielę się ostatnimi spostrzeżeniami.
Otóż odkąd porypało mi się lekko zdrówko, miła pani doktor zaleciła mi wzbogacić dietę o jakieś piguły z magnezem, potasem i innymi ciekawymi rzeczami. Nieprzychylny byłem wielce, bo piguł nigdy jakoś specjalnie nie brałem, z wyjątkiem aspiryny na kaca. Ale chcąc nie chcąc zacząłem regularnie łykać ten magnez i inne czary mary. Po jakichś dwóch - trzech miesiącach zauważyłem ogromną różnicę w funkcjonowaniu kopułki podczas grania. Koncentracja, refleks, opanowanie, pamięć, umiejętność radzenia sobie ze stresem - wszystko podskoczyło mi o Bóg wie ile.
My point is, nikogo nie namawiam, ale jeżeli łyka się hektolitry kawy/gorzały, ma stresującą robotę, albo stresuje się w szkole - może warto mu przemyśleć takie rozwiązanie. Mam z racji powyższego zamiar przetestować jakąś lecytynę, czy inne gówno stricte na koncentrację i pamięć. Raport z efektami, albo ich brakiem złożę za jakieś dwa miechy, bo tyle czekałem na efekty magnezu.
Można naturalnie mówić, że to jest be, fe i ogólnie ludzie sobie wieki radzili bez tego. Ale należy pamiętać, że przez te wieki ludzie mieli trochę mniej stresów i ciśnień, choćby i powodowanych choćby i masą bodźców audiowizualnych.
Tak czy inaczej polecam.