Chyba warto zacząć dyskusję od tego, że może traktowanie Tekkena jako synonimu bijatyk kiedy mówimy o rozwoju sceny nie jest dobrym pomysłem. Zdaję sobie sprawę, że mało komu zależy żeby, nawet na polskim gruncie, skończyć z podzialami na SCENĘ 2D i 3D (+ gdzieś Mortal na boku). Żarciki i niesprawiedliwe etykietki są na porządku dziennym – to wymaga pracy, czasu, a może nawet ma swój urok. Uważam jednak, że nie możemy sobie pozwolić na rozbijanie sceny bijatyk przy tak niewielkiej ilości aktywnych graczy w kraju. Może 2D stanowi 20-30% wszystkich fanów bijatyk, ale to nadal te 20-30% więcej. Trzymanie sie razem jest tym bardziej istotne jeśli chcemy 'konkurować' z esportami.
Chyba, że temat powstał wyłącznie dla raportu dla Namco i 'słabnąca scena bijatyk' to nic innego jak skrót myślowy dla 'słabnącej sceny Tekkena'.
Anyway.
Trzeba poanalizować, co takiego mają inne gry, że bijatyki popadły w zapomnienie.
Temat rzeka, ale najkrótsza odpowiedzią będzie – online. Wszystkie gry, które odniosły gigantyczny sukces (nie tylko ostatnio) to gry multiplayerowe, które defaultowo są grane przez sieć. Specyfika bijatyk jest taka a nie inna. Granie offline zawsze będzie superior doświadczeniem i jedyną 'prawdziwą' formą tego gatunku. Tego nie przeskoczymy. To leży u podstaw kolosalnych różnic. Oczywiście dobre netcodey w bijatykach to nadal istotna sprawa, która tylko może pomóc. Potem mamy takie sprawy jak PC i free 2 play (chociaż w tym kierunku producenci bijatyk już próbują eksperymentować). Ostatnia rzecz to być może popularność gier zespołowych.
IMO to najważniejsze różnice.
- Być może zasada "easy to learn, hard to master" - w bijatykach wszędzie jest "hard"?
I tak i nie. Jak już Hi pisał, Tekken (albo bardziej gry - 3D w ogóle) mają tą przewagę nad 2D, że można w nich zrobić coś 'fajnego' zwyczajnie mashując bez żadnego treningu i zrozumienia systemu. To świetny start dla wielu osób, z których część później bardziej zagłębia się w mechanikę gry, żeby zbić np. osiedlowego mistrza. Gry 2D nie mają tego luksusu, bo wiele osób mających pierwszy kontakt z bitkami nie potrafi wykręcić zwykłego QCFa. Gry, których combosy opieraja sie na linkach a nie chainach mają jeszcze bardziej przerąbane.
Z drugiej strony Tekken (w mniejszym stopniu inne gry 3D) w obecnych czasach jest tak złożoną grą, która wymaga niesamowitej ilości suchej wiedzy, że może być to nei do przeskoczenia dla osób, które chciałyby wyjść z poziomu 'osiedlowego zabijaki' gdzieś wyżej. Rozpoczynanie poważnej przygody z tą serią jeśli nie mialo sie z nią wcześniejszych kontaktów wygląda niesamowicie odstraszająco.
Tutaj gry 2D mogą mieć niewielką przewagę, bo move listy i często też ilość postaci w rosterze jest znacząco mniejsza.
Tym sposobem Tekken jest bardziej zbliżony do 'esportów', albo nawet bardziej przystępny w najwcześniejszym stadium niż one. Potem rożnice się powoli zacierają. Każdy gatunek gier na turniejowym poziomie wymaga niesamowitej ilości pracy i doświadczenia. LoL czy CoD nie będą tu żadnym wyjątkiem.
- Community się zrobiło dość nieprzyjemne? (szczególnie w US) Przegranie bardziej boli niż w innych grach?
Zupełnie nie wiem skąd ten pomysł
. Przecież scena bijatyk w stanach kwitnie i czemu po wyjściu ze śmierdzacych arcadeów miała by się zrobić mniej przyjemna? Zmiany jeśli są to tylko na lepsze. A u nas? Ja jestem na scenie dopiero od 4 lat, ale nigdy nie odczułem jakiejś zmiany na gorsze. Zresztą nastawienie graczy nie ma tu nic do rzeczy, bo wspomniany LoL czy CoD sa przecież znane ze swoich toksycznych atmosfer
. Sprawa zatacza krąg i znowu wracamy do tematu offline. Grając w bijatyki dużo więcej ma sie kontaktów pysk w pysk, a to w dzisiejszych czasach dla wielu osób duży problem. Ludzie nie chcą przyjeżdżać, bo 'nikogo nie znają', 'są słabi', 'za daleko', a i zwyzywać przeciwnika w realu jest trudniej.
- Mały nacisk na historię postaci? Story mode?
Nah. Popularne gierki wcale nie maja dużo bardziej rozbudowanych czy lepszych historii postaci. Nie w tym rzecz. Zresztą np. znacząca część fanbase'u Skullgirls to ludzie zafascynowani story i samymi postaciami. Czy to przekłada się na graczy turniejowych? Jak sie okazuje wcale nie, bo ci ludzie nie są zainteresowani graniem na poważnie. Wolą rysować swoje hentai doujiny.
- Brak oficjalnego wsparcia dla technikaliów gry? (Oficjalna frame data, na podstawie której mogłyby powstawać serwisy www)
To na pewno. Bijatyki od lat zaniedbują takie sprawy jak tutoriale i trening mode. Injustice teoretycznie ma ingame frame datę (aka ramkę danych), ale jest to wykonane tak biednie, że mogłoby tego nie być. Wspomniane już Skullgirls miało całkiem rozbudowany samouczek. Ba, przecież nawet TTTT2 było chwalone za większą ilość opcji do nauki. Street Fighter x Tekken dawał możliwość treningu przez sieć z drugą osobą. Nadchodzący Killer Instinct podobno ma mieć świetny tryb treningu i najbardziej rozbudowane tutki do tej pory.
Widać, że twórcy powoli budzą się i zaczynają pamiętać o tych sprawach. Z drugiej strony popatrzmy znów na LoLa, czy fpsy. Czy te gry oferują ingame cudne tutoriale i stratsy? Większość contentu produkują gracze – zupełnie jak w przypadku bijatyk. Czy więc jest to faktyczny problem?
[...] reanimujmy nowego Mortala. Ludzie to kochają bo nie bawią się w klatki czy przewagi. Gra jest popularna, widowiskowa i "łatwa" - L2+R2 = MASAKRA NA EKRANIE i wielkie WOOOOOOOW!
Przestańmy patrzeć na to co nas interesuje w bijatykach tylko na to co interesuje ludzi niegrających w nie na co dzień - tekken dla opornych!
Jak dla mnie to totalnie bzdurne podejście. Próbowanie stworzenia SCENY BIJATYK byle w co, byle by było mija się z celem. Nikt nie próbuje stworzyć sceny MOBA i zachęcać ludzi LoLem do grania w DotĘ. Trzymać trzeba się razem, ale wspierać należy swoje gry, a nie jakąś enigmatyczną SCENĘ.
Bijatyki zawdzięczają swoją popularność i rozkwit pasji ludzi, a nie reklamom w gazecie.
Nowych graczy warto przyjmować ciepło i myśleć o atrakcjach dla gapiów na turniejach, ale moim zdaniem oni przyjdą do nas kiedy zobaczą, że my się dobrze bawimy. Wiadomo, że to trzeba zaprezentować odpowiednio, ale najpierw musimy faktycznie się tam dobrze bawić i w ogóle tam być. Przecież jak wielu mamy graczy, którzy coraz rzadziej lub w ogóle nie pojawiają się na eventach. Zajmijmy się sobą, a nie nawoływaniem.
Tym bardziej pomysl z Mortalem wydaje się komiczny. Seria oczywiście cieszy się popularnością w Polsce, ale takie (jak to Junior na shoutboxie ujął) 'zarzucanie sieci' to zwyczajne robienie ludzi w bambuko i hipokryzja. 'Ej pograjcie sobie w Mortalka, easy winki, easy gierka! My sobie pogramy w prawdziwe bicie na boku.' Potem ktoś próbuje się przesiąść i 'ojej. Jednak bijatyki nie są łatwe i przyjemne! Co za niefart. Zbierasz wpierdol'. Takie podejście wcale nie wyszukuje ludzi z mindsetem do bijatyk.
Pomijam już fakt, że prawie nikt zaczynający przygode z bijatyki od MK (zarówno w Polsce jak i na świecie) nie przesiada się na inne bijatyki (oprócz IGAU, które oczywiście jest u nas martwe).
Mam nadzieję, że wprowadziłem trochę inną czy może szerszą perspektywę na problem.