Ale była miazga. Nieograniem na Patroklosa przypłaciłem podium. Takie są turnieje - zjebiesz jedną walkę i jesteś w dupie, ale jednak pierwsze 3 miejsca w pełni zasłużone, wracałem do Wrocławia przez Katowice. Żeńszeń i lecytyna, dziękuję, ide spać, mam nadzieję że jutro obudzę się normalny.
Brawa dla podium, brawa dla Vinca i Swaya i brawa dla Aragha. 60 nas było myśleliśmy że Boga za nogi złapiemy xD
The legend will never die!