Hiryu... Dobra, to może tak:
Wariant 1 - Di napisał swój post, sporo osób go polubiło, pojawiły się komentarze że fajny pomysł, że kilka osób w takim razie chyba aż przyjedzie itp. Redaktor Cybersportu wraca do domu, widzi aktywność pod newsem i stwierdza "Hm, ten Jakub wygląda na sensownego człowieka, w sumie dobry pomysł, a nic nas to nie kosztuje, zaraz do niego napiszę prywatną wiadomość". Scena MvC wygrywa, wszyscy się cieszą.
Wariant 2 - Redaktor Cybersportu odpala Facebooka, z ciekawości zagląda na swoją stronę i widzi aktywność pod newsem o UMvC3. Co tam widzi? Obrazę swojego artykułu (słuszną, ale i tak przykrą), jakiegoś gościa wydzierającego się Kto POWINIEN się tam pojawić, krytykę całej organizacji Cybersport... a wśród tego jakiegoś gościa oferującego się z pomocą. "Co on sobie myśli, że my potrzebujemy pomocy jakichś amatorów? Idę pograć w CSa bo mnie już głowa boli od czytania tego". Scena MvC przegrywa, na Bursie XI z rana odbywa się rozmowa o stanie polskiej sceny bijatyk i zastanawianie co można zrobić, żeby go poprawić.
Oczywiście oba te warianty zakładają, że ktoś to przeczyta i będzie mu na tyle zależało na tym evencie, żeby faktycznie chciał to załatwić. Ale stwierdzenie z góry, że nie, jest tak złe, że nawet mój pesymizm się krzywi na jego widok.
Pomijam już ten tekst o potulnych pieskach. Czego Ty oczekujesz, że jak scena odpowiednio długo będzie ostentacyjnie olewać większe organizacje, to te w końcu same się odezwą? Defak?