Prosta sprawa: jaki Ultimate najbardziej lubicie oglądać, jakim się sycić, zadawać, dostawać ... jednym słowem, ten najlepszy i najbardziej sycący! Bo przecież nie gra się tylko po to, by kolejnego oponenta sklepać. Jakby tak było, to przy VF2 człek by siedział
Moim jest, od SFA3,
Wrath of the Raging Demon by Akuma. Jest jakaś taka chłodna moc, gdy w milczeniu podjeżdża do oponenta, z tym cieniem ciągnącym się za nim. Potem ŁAPS, ekran znika, setka (no, 27) rozbłysków i ... done. Poza na plecy i ...
Piękne. A gdy jeszcze zadane na koniec rundy i towarzyszą ostatniemu ujęciu błyski zakończenia to już pełnia szczęścia
Drugi Ultimate ma jeden warunek: do TV podłączone głośniczki z subwooferem. Nowe TV LCD są tak płaskie, że nie ma bata, dźwięk też płaski i nie nosi kompletnie żadnej mocy. A tu potrzeba tego basu!! Shin Shoryuuken by Gouken. Potężna sylwetka połączona z niesamowitym dźwiękiem, jaki pojawia się przy ciosie w szczękę wybija w kosmos. Po prostu słyszę gruchot kolejnych zębów, które poddają się pod siłą owego zagrania, i pękają w drobny maczek. Oj tak, potęga Goukena pięknie się ujawnia w tym jednym ciosie.
Dla uściślenia: ja w swym pokoju gram na T3100 Creative podpiętymi ... co wygląda tak. Jak widać, skromnie, ale radę daje i na dźwięk nie narzekam