W 100% zgodzę się z Cambionem. W pojedynku dwóch graczy na porównywalnym poziomie umiejętności, wiedzy, refleksu, manuala, ogrania i wszystkich innych niezbędnych "srutu tutu", gdzie jeden operuje rzeźnikiem typu Law czy Steve i gra nim dlatego bo to bardzo mocna postać i łatwiej nią wygrać, a drugi gra np. Zafiną ale ją czuje, a swój wybór uzasadnia "a nie wiem... jakoś tak, bo mi się podoba.".. zawsze, ale to ZAWSZE będę obstawiać tego drugiego. Zarówno co do fanu czerpanego z gry jak i co do wyniku.
Feeling postaci jest pierwszorzędną sprawą. Wielokrotnie próbowałam rozszerzyć horyzonty, znaleźć mojemu Bruce'owi jakiegoś pomagiera, ale zawsze po takich przymiarkach dochodzę do wniosku, że czarnuch jest jedyny w swoim rodzaju i o ile panowie z namco nie dadzą mu jakiejś rodzinki albo ucznia (oj, byłoby cudownie) to ja już nikogo nie ogarnę, bo nikt mnie tak nie pociąga