Jasna sprawa, ale nadal mówisz o skutkach. Tymczasem tu nie skutki są problemem, a przyczyny. To tak jakby się dziwić, że się jest chorym, albo narzekać, że się jest chorym i musi się wydawać na leki, kiedy w zimie chodzi się kiepsko ubranym, bez szaliczka, w łatwoprzemakalnych siusach i ma się, jak to się mówi, wyjebane na skafander.
Jak nie ma choroby, to się nie narzeka, bo nie ma na co. A przy pomijalnie małym wpływie czynnika obiektywnego większość chorób powodujemy sami.