Omiń drogi płatne oraz autostrady, dodaj postoje, godzinę dołóż na zgubienie się i voila. No i zważ na to, że my jesteśmy bardzo fajni i mamy zajebiste życia, których nie chcemy stracić, a mandatów nie lubimy, bo nieprzyjemnie szeleszczą w kieszeniach, więc jeździmy spokojnie, bez naginki, więcej niż 90km/h tylko, jeżeli wybitnie sytuacja na to pozwala.
EDIT: Dolicz jeszcze różne atrakcje w stylu robót drogowych, objazdów, korków w różnych dziwnych miejscach, ludzi wracających z kościoła/jadących do kościoła w sznurkach przed krzyżówkami, remontowane drogi, zmiany w oeganizacjach ruchu... Wszystkiego nie przewidzisz. Taki mam zwyczaj, że wolę trasę obliczyć na 11 godzin i zajechać w 9 niż na odwrót.