Tu nie chodzi o to, że ktoś na turniej miałby przyjeżdżać dla kasy, a o to, że kameralnie, przy piwie, to ja sobie mogę pograć w domu z kumplami albo w mieście obok z kimś mniej znajomym. Nie oszukujmy się, lokalizacja Suwałk jest dosyć kontrowersyjna, bo tam każdy ma daleko. Warszawa, Kraków, Łódź - okej, każdy ma mniej więcej podobnie w odległości, a jeżeli nie, to rekompensuje to łatwy dojazd. I w takie miejsca można sobie pojechać na kameralne granie, vide te wszystkie tury w knajpach, co to trwały całą noc, albo chociaż pół - to jest kameralne granie, które ma sens, bo gracz, który jedzie na coś takiego bez szans na lokatę tak naprawdę nie jedzie tam po lokatę, a po tą kameralność do rana właśnie. Tymczasem, jak mniemam, na tym turze pogra się do ósmej, góra dziesiątej i dziękujemy, siusiu, paciorek i do widzenia, a raczej daswidania.
No chyba, że się mylę, że po kameralnym turze z kameralnymi grupami, kameralną drabinką i kameralnym finałem będzie całonocne cioranie przy piwku, kameralne, naturalnie?
No offence, ale KogutkiemBardzoBijący ma trochę racji.