Same, będziesz? Ja chętnie, ale to oznacza przejechanie w te i na zad całej Polski, kolejną nieobecność na zajęciach i wywalczenie wolnego w robocie. Nie wspominam już o kosztach, odsiedzinach na dupie od doby w samochodzie, śmierdzących skarpetkach, rozesranym tygodniu i furii mojej baby, w którą na pewno wpadnie jak o tym usłyszy.
Ale jak się zbierze dobra lista, to będziemy.