Wczoraj nie moglem polaczyc sie z netem, bo byl problem z Wifi, ale widze, ze teraz dziala wszystko jak nalezy. Wlasnie idziemy na sniadanie, ale wczoraj zobaczylem... Ze w tym samym hotelu jest Justin, Marn, Ryan i reszta pozostalych graczy w sf4. Znalazlem ich i pogralismy wczoraj (Justin gral nawet na moim sticku, wiec jak chcesz snejku to Ci go odsprzedam ; ) ). O ile chlopaki grali rewelacyjnie, o tyle ja beznadziejnie. Ale to tak beznadziejnie, ze nie moglem nawet puscic kikoukena. Po prostu zrobienie tego projetcile'a graniczylo z cudem u mnie. Nie wiem czy to dlatego, ze tak sie denerwowalem, czy co, ale no nic nie ogarnalem. Bylo mi tak WSTYD jak wyszedlem z tego pokoju, ze to po prostu poezja. Koreanczycy swietnie graja. Jest koles, co gra Juri. Jest niesamowity ; ) Ok. Lece zjesc, licze, ze chociaz cos moze ugram, bo jak bedzie to tak, jak wczoraj to chyba zapadne sie pod ziemie.