KOR grał dziś po prostu niesamowicie. Owszem, miał kilka gorszych walk, ale w ogólnym rozrachunku poziom jego gry jest godny podziwu. Niech świadczy o tym choćby to, że Holeman w finale przegrał 1:5 (rzeczywisty wynik to 4:6, ale rozpoczął się on od rezultatu 3:1 z WB), w dwóch ostatnich walkach będąc dosłownie bezsilnym - nie miał pomysłu, jak ugryźć mieszkańca Teksasu.
Jako że Koreańczycy nie wracają po weekendzie do domu, w USA wezmą udział w jeszcze dwóch turniejach indywidualnych.