Jeśli chodzi o mnie, po prostu schrzaniłam sprawę.
Najpierw z jakimś Dragunovem 3:2, 3:2, potem Frizen mnie strollował Bobem.
Jednak jeśli zobaczyć tą walkę, to praktycznie zabiłam się sama: brak wyrywek z każdego rzutu, rzucanie się w nieodpowiednim czasie plus brak kar w kluczowych momentach = Frizen zasłużył na wygraną. Zagrałam jak gracz poniżej klasy średniej, można się tylko zawstydzić oglądając coś takiego.
Cały wyjazd był jednak według mnie bardzo udany, wyciągnęłam trochę wniosków na przyszłość, zobaczymy co będzie dalej. Jeśli będzie mi się chciało w ogóle grać.