Maciek, jasne, możemy stwierdzić, że wszystko jest do doopy i nie ma sensu czegokolwiek robić, ale zastanów się, czy aby na pewno tędy droga?
No i powiedz mi, jak Ty sobie wyobrażasz granie w Korei? Że tam ludzie rodzą się z wiedzą o graniu, że tam grało się od zawsze i to było normalnym elementem koreańskiej kultury? Szesnastowieczny Koreańczyk dworski po zajęciach z kaligrafii i erystyki siadał za konsolę i grał? No nie bardzo, wodzu. To wszystko kreowało się na przestrzeni ostatnich 15 - 20 lat i jest takim samym novum jak tutaj. Problem w tym, że tutaj mentalność jest taka, jaka jest, czyli "eee, bez sensu, to nie przejdzie, nie uda się, tu nikt nie gra". No kłaść się i umierać. A skąd konkretnie wiemy, że tu nikt nie gra, he? Próbowaliście napisać na jakimś swoim lokalnym portalu internetowym ogłoszenie z zapytaniem, czy ktoś nie byłby chętny pociorać w Tekkena? Bo ja próbowałem i w pierwszym tygodniu odezwała się jedna osoba. Gra słabo, owszem, ale nikt nie był dobry od razu. No i wyraża chęć nauczenia się, a to podstawa.
Usiądźcie sobie na spokojnie i zapytajcie samych siebie co zrobiliście dla rozwoju polskiej sceny. Poza siedzeniem i doskonaleniem własnych umiejętności, naturalnie. Podejrzewam, że niewiele.
Co do Ceneg, to będę obstawał przy tym, że jest nam ona potrzebna jak rolnikowi ciągnik. Owszem, byłoby o wiele łatwiej, ale bez tego też możemy dać radę. Tylko, kuhwa, trzeba najpierw skończyć jęczeć, że to nie ma sensu i zastanowić się, każdy w swoim zakresie, czy byłby w stanie czemuś takiemu podołać.