9
« dnia: Sierpień 29, 2011, 19:46:06 »
Może i mamy podobne ELO, no ale proszę Cię, gram w tą grę NAPRAWDĘ długo i sorry, ale granie na dreamhacku nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Szczególnie, że takie CLG na DH zagrało tragicznie, a już na takim IEM - bez porównywalnie lepiej. IE nie jest wyznacznikiem skilla carry, po prostu. Jest warunkowane przez grę. Imo każdy topowy gracz może złożyć infinity w tej 16 min, tylko co mu po tym przyjdzie? Każda postać i każda rozgrywka ma swój indywidualny tok. Według mnie nie można ludziom mówić, by rushowali infinity. Bez dobrego micro po prostu nie wytrzymają w teamfighcie sekundy. Nie mówiłem o flashu tylko o tumble - spontaniczna różnica, a unikanie arrowa z tumble to naprawdę jest jeden wieczór treningu. No, chyba, że mówimy tutaj o close range, ale to jest wtedy króciutki stun, bardziej boli nas dmg.
Co do Ashe - tutaj wyjątkowo się zgodzę - rush to infinity to jest jedyna słuszna taktyka. Ogólnie to dość trudna postać do gry - arrow to chyba najmniejszy problem w naszym skillsecie. Staraj się używać hawkshota na max range ale tak, aby przelatywał przez krzaki (odsłoni to przeciwników na ułamek sekundy), micruj dobrze z użyciem Q, używaj voleya na dpsach, którzy próbują Ci napsuć krwi. Podstawowym błędem każdej Ashy jest maksymalny harass z voleya przed teamfightem. Kończy się to nagłym CC na twarz i pięcioosobowym focusem. Staraj się wyczuć moment i inicjować strzałą - nawet, jeżeli się nie uda, to ma ona stosunkowo niski cd.
Build, który podałeś, jest niezły. Ja jednak gram częściej na 3x doran/latarnia, rush do IE, potem phantom i survi (najczęściej BV/thornmail). Można tam gdzieś wcisnąć Last Whispera/Black Cleavera, to już zależne od teamu przeciwnego. Unikaj frozen malleta - już lepiej złożyć tego warmoga, cena podobna, a nie marnuje się pasyw. Odpuść zeala przed infinity - to jest twój core item.
Ashe raczej ciężko jest zabić 1v1. Jeżeli już dojdzie do takiej konfrontacji, staraj się nie stać w miejscu, wykorzystuj fakt, iż masz ze sobą slowa pod Q/W. Strzel z Voleya na inicjację, potem 2-3 x frost shot i odwrót, odwróć się, strzel raz, wbiegnij w krzaki. Jeżeli przeciwnik nie będzie Cię gonił, użyj strzały, jeszcze raz voley i dobij go. Jeżeli będzie, kite'uj dalej, voley w krzaki, w których stałeś. Przydatny jest też hawkshot, który czyni Ashe kontrą na zagrania tego typu (harass, krzaki, CC z krzaków, dobitka). Najczęściej Ashe jest towerdive'owana, staraj się wtedy odpalać ghosta i biegać wokół wieży, strzelając raz po raz frostshotem. Kiedy dojdzie do bezpośredniej konfrontacji - strzała w łeb i ucieczka. na 90 proc. złapiesz fraga.
A, Solo - nie odbieraj moich postów jako ofensywę. Po prostu trochę mnie dziwi Twoje ślepe podążanie za topką. Pooglądaj też trochę polskich graczy, jak oni kombinują, chociażby finały EGU, które organizował Maniek (pozdrawiam, swoją drogą), gdzie ArQuel Urgotem obstawił solotopa i zgnoił rumble'a, a Makler na dole szalał corkim. W innej grze - Corki na topie, garen i taric na dole. To naprawdę odmiana i szok dla przeciwnika, ponieważ, umówmy się, Garen niszczy taką Ashe czy Tristanę, zachowując niezły cs.
EDIT: mój właściwy build do Vayne zamieściłem w temacie o niej.